Bob Swan, dyrektor generalny Intel powiedział, że firma planuje wdrożenie kolejnej generacji procesu technologicznego w ciągu najbliższych dwóch lat. Tym samym potwierdził wcześniejsze zapowiedzi, wdrożenia produkcji procesorów tworzonych w litografii 7 nm w 2021 roku.
Co więcej równolegle produkowane będą procesory produkowane w technologii 10nm++, czyli zmodyfikowaną wersją litografii, która ma trafić na rynek przed końcem tego roku. Według Swana przyczyną opóźnień „10 nm” jest stawianie sobie coraz bardziej agresywnych celów. Zyt duża liczba zmian i usprawnień, jakie chciał wprowadzić Intel w technologii 10 nm przyczyniła się do tak dużych opóźnień. Intel niepotrzebnie starał się zmniejszyć proces w większym stopniu niż można wymagać od tradycyjnego skalowania.
Zobacz: AMD Ryzen 5 3600 przetestowany. Szykuje się rewelacyjny procesor
Hyper Scaling zakładał o 2,7 krotne zagęszczenie tranzystorów względem litografii 14 nm. To przyczyniło się do tak dużego opóźnienia. Procesory wykonane w technologii 10 nm miały trafić na rynek jeszcze w 2015 roku, a pojawią się dopiero w tym i to w układach mobilnych. Plany zakładał, pomieszczenie 100 milionów tranzystorów na 1 mm2, co pozwoliłby na uzyskanie przewagi względem konkurencji. Tym bardziej, że 10 nm Intela stoi wyżej technologicznie niż 7 nm Samsunga. Jednak szansa przepadła.
Zobacz: AMD Ryzen 9 3950X – poznaliśmy cenę flagowego procesora
Kolejną szansą jest litografia 7 nm. Jeżeli tym razem Intel dotrzyma terminów, to spokojnie będzie mógł walczyć z 5 nm Samsunga czy TSMC. Szef fabryki Intela, Daniel Benatar przyznał, że konkurencja jest dobra, bo wymusza zmiany i nakręca branżę. Stawia również wyzwania technologiczne. Nam pozostaje czekać i obserwować.