Niedawno informowaliśmy Was o sprawie Tylera Barrissa, który z powodu gry nasłał na drugiego człowieka oddział SWAT. Historia skończyła się tragicznie i winowajca został zatrzymany przez policję. Teraz przyznał się aż do 51 postawionych mu zarzutów, za co grozi mu nawet 20 lat więzienia.
O sprawie pisaliśmy kilka tygodni temu. W skrócie – Tyler Barriss pokłócił się z innym graczem. Zażądał od niego adresu zamieszkania. Ten mu go podał, ale nie swój własny, a kogoś zupełnie przypadkowego. Barriss o tym nie wiedział i nasłał na daną lokację oddział SWAT. Skończyło się tragedią. Mężczyzna, który otworzył drzwi, w pewnym momencie sięgnął do pasa. Dla funkcjonariuszy było potencjalne zagrożenie, więc oddali strzały. W wyniku zdarzenia śmierć poniósł Andrew Finch. Następnego dnia Tyler Barriss został zatrzymany przez policję.
Początkowo są miał postawić mu 46 różnych zarzutów. Szybko okazało się bowiem, że nie był to pierwszy SWATting w wykonaniu Barrissa. Poza tym kilkukrotnie fałszywie informował urzędy w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie o podłożonej bombie. Ostatecznie skończyło się na 51 zarzutach. Oskarżony przyznał się do wszystkich czynów. Teraz grozi mu aż 20 lat z widokiem zza kratek, o ile sąd zaakceptuje warunki ugody.