Fani Pokemonów mają okazję powiększyć swoją bibliotekę o kolejną, wyjątkową produkcję. Po ponad 20 latach Nintendo postanowiło wskrzesić jeszcze jedną grę. Pod koniec kwietnia na Switchu zadebiutował New Pokemon Snap.
Popularność Nintendo Switcha cały czas rośnie. Prezydent Nintendo chwalił się niedawno 80 milionami sprzedanych konsol i domach wyposażonych już w popularnego handhelda kupującymi kolejnego Switcha. Nowa konsola stała się w rezultacie nie tylko dumą japońskiego giganta, ale również sposobem na przedstawienie świeżo upieczonych fanów Nintendo ze światem, który do tej pory był im obcy. Oprócz Mario Odyssey czy Breath of the Wild na Switchu debiutują w rezultacie produkcje przeniesione z 3DS-a lub inspirowane klasykami Nintendo.
Tym razem, w przeciwieństwie do chociażby Xenoblade Chronicles: Definitive Edition, mamy do czynienia z nową grą, nie remasterem. Początki Pokemon Snap sięgają roku 1999, kiedy to gra zadebiutowała na konsoli Nintendo 64. Po ponad 20 latach Japończycy zdecydowali się wrócić do tego wyjątkowego konceptu i zaserwować posiadaczom Switcha świetną i zaskakująco wciągającą produkcję.
Podstawowe założenia New Pokemon Snap nie różnią się wiele od tego, co jako wyzwanie rzuca nam każda odsłona standardowego RPG. Walka idzie jednak w odstawkę, w miejsce Pokedexa trafia Photodex, a eksploracja odbywa się poprzez safari, podczas których spotykamy coraz to rzadsze i bardziej kolorowe Pokemony.
Podstawową atrakcją New Pokemon Snap jest kampania dla jednego gracza. Poznajemy laboratorium kolejnego Profesora, który razem ze swoimi asystentami i uczniami zajmuje się fotografowaniem i studiowaniem Pokemonów. Do Profesora trafiamy jako młody, aspirujący fotograf. Gra składa się z kilku różnych biomów, które eksplorujemy dniem i nocą, robiąc zdjęcia Pokemonom. Za każdym razem podążamy tą samą trasą i zależnie od poziomu osiągniętego na danym biomie, obserwujemy Pokemony w różnych pozach i podczas różnych czynności.
Głównym założeniem New Pokemon Snap jest wycieczka na safari w jednym z odblokowanych biomów i zrobienie jak najlepszych zdjęć spotkanym Pokemonom. Po zakończonej wyprawie wracamy do Profesora i dajemy mu do oceny po jednym zdjęciu każdego Pokemona. Profesor przyznaje im punkty i kolorowe gwiazdki (od brązowych do diamentowych) zależnie od jakości zdjęcia. Nasza praca oceniana jest na podstawie sześciu różnych czynników: pozy, rozmiaru Pokemona, kierunku, w którym patrzył, jego pozycji, innych Pokemonów na zdjęciu oraz tła.
W osiągnięciu jak najwyższego wyniku pomagają nam narzędzia stopniowo odblokowywane podczas kampanii. Najpierw jest to zwykły owoc, który rzucamy w stronę Pokemona, żeby zainteresować go jakimś przedmiotem i sfotografować go w innej pozie, a potem melodie do budzenia Pokemonów oraz specjalne, niebieskie kulki, które wiele stworzeń zachęcają do ruchu.
New Pokemon Snap szybko przestaje być po prostu standardową kampanią i staje się rajem dla osób, które lubią maksować gry i będą chciały skończyć swój Photodex z jak największą liczbą punktów. Już podczas pierwszych poziomów zorientujecie się, że robienie udanych zdjęć Pokemonom nie jest tak łatwe, jak się z początku wydaje. Nie ma żadnych problemów ze śpiącym Onixem czy spokojnym, ignorującym waszą obecność Hoothootem.
W pewnym momencie traficie jednak na skaczącego do wody Quagsire’a. Zdjęcie w takim momencie odblokowuje jego najrzadszą, czwartą pozę. Jeżeli na fotografii utniecie jednak jego stopy albo nie złapiecie twarzy, dostaniecie dwa tysiące punktów i cztery brązowe gwiazdki. Zaczniecie wracać w rezultacie do tego samego biomu, wypatrywać Quagsire’a i czekać na moment jego skoku do wody, żeby złapać go całego w locie, na samym środku kadru, z twarzą zwróconą możliwie jak najbliżej Was. Wszystko to, aby zdobyć ponad cztery tysiące punktów, cztery diamentowe gwiazdki i perfekcyjny niemalże wpis do Photodexu.
Jakkolwiek dziwnie nie brzmiałby ten „grind” po widowiskowe fotografie w porównaniu do Valoranta, League of Legends czy Apexa, New Pokemon Snap dostarcza naprawdę mnóstwo frajdy. Jest coś satysfakcjonującego w zdobyciu tego jednego zdjęcia wartego ponad pięć tysięcy punktów, o który walczyliście przez kilkadziesiąt prób. Nowa gra ze świata Nintendo doskonale wpasowuje się w gatunek tych spokojnych, relaksujących tytułów pokroju Animal Crossing czy Stardew Valley, które pozwalają rozsiąść się wygodnie na kanapie i odpocząć po ciężkim dniu, obserwując Grookeya ganiającego się z Pichu i wybudzając z głębokiego snu Torterry.
Ocena 8/10