Jest to fenomen w świecie gier, który oglądamy z wytrzeszczonymi oczyma. Niecałe 35 milionów dolarów zebrano w zaledwie jeden rok.
Fani gier space sim wciąż pokładają nie tylko wiarę w projekt Chrisa Robertsa, ale też ogromne pieniądze na jego realizację. W momencie wystartowania kampanii na Kickstarterze było to raptem 2 miliony dolarów. Z roku na rok kwota dofinansowania stawała się coraz większa, toteż Star Citizen bardziej ambitne.
W samym 2017 studio CIG otrzymało 34,91 milionów dolarów, co daje o 1,2 miliona mniej, niż w trakcie poprzedniego sezonu. Pozwoliło to twórcom zapewnić potrzebny budżet na dalszą produkcję oraz zgarnąć nieoficjalny tytuł króla KickStartera. Twórcy zebrali dwa razy więcej pieniędzy, niż wszystkie inne growe kampanie razem wzięte i tym samym powtórzyli swój sukces z 2016.
Informacje nie do końca jednak odzwierciedlają ostateczną kwotę uzyskaną ze zbiórki, gdyż nie uwzględniono w nich zwrotów pieniędzy. Niektórzy z darczyńców na widok jakości wczesnej wersji gry nie byli zbyt zadowoleni ze swojej inwestycji, więc skorzystali z przysługującego im zwrotu. Zdarzyła się nawet taka sytuacja, gdy deweloper musiał oddać prawie 25 tys. dolarów jednej osobie. Z pewnością po odjęciu wszystkich takich przypadków, nadal w rękach Chrisa byłyby miliony dolarów.
Pytaniem zasadniczym pozostaje jednak, kiedy ujrzymy gotową wersję Star Citizen? Patrząc na to, w jakim tempie powstaje, zachodzi obawa o politykę produkcji. Oby gra była czymś więcej, niż kurą znoszącą złote jajka… Nie napawają optymizmem także podane wymagania sprzętowe, które mogą okazać się kłopotliwe nawet dla samych darczyńców. Przyszłość Star Citizen rysuje się więc w dwóch barwach – może to być gra rewelacyjna, albo wydmuszka służąca tylko do zarobienia.
Źródło: polygon.com