W ostatnich latach Disney zarzucił nam kolejnymi filmami w świecie Gwiezdnych Wojen. Nie dość, że powstała całkowicie nowa trylogia, to doszły też historie poboczne, jak Rouge One czy też Han Solo. Jednak chyba nawet najwięksi fani mieli przesyt. Disney też ma i postanawia zmniejszyć tempo.
W ostatnich latach kolejne filmy w uniwersum Star Wars wychodziły zdecydowanie zbyt szybko. Co roku otrzymywaliśmy jakąś produkcję czy to z głównego nurtu (nowa trylogia), czy też historii pobocznych. Niestety, nie miało to przełożenia na wyniki finansowe. O ile Rogue One zostało dobrze przyjęte, tak Han Solo okazał się małą klapą. Był to wyraźny sygnał, że nawet dla największych fanów jeden film każdego roku to za dużo. Teraz przyznał to prezes Disneya.
– Powiedziałem publicznie, że moim zdaniem wydaliśmy zbyt dużo filmów Star Wars w zbyt krótkim czasie. Nie powiedziałem, że były w najmniejszym nawet stopniu rozczarowujące. Nie powiedziałem też, że jestem rozczarowany ich wynikami. Po prostu myślę, że w filmach Gwiezdne Wojny jest coś specjalnego i w tym wypadku mniej oznacza więcej – skomentował sprawę Bob Iger.
To nie pierwszy raz, gdy Bob Iger mówi coś takiego. Po raz pierwszy zapowiedział wolniejsze wydawanie kolejnych filmów jeszcze w 2018 roku. Wtedy wziął winę na siebie i zapowiedział, że tempo będzie mniejsze. Decyzja najwyraźniej zostaje podtrzymana i mnie to bardzo cieszy. Premiera Gwiezdnych Wojen od zawsze była czymś wyjątkowym, na co czekało się latami. Teraz uniwersum nam spowszechniało i trochę straciło na swojej magii.
Ostatnia część najnowszej trylogii – Star Wars: The Rise of the Skywalker – zadebiutuje w kinach 18 grudnia tego roku. Zapowiedziane zostały też dwa seriale – The Mandalorian oraz The Obi-Wan, który opowie historię mistrza Anakina Skywalkera.