Gdybyście zastanawiali się kiedyś czemu Take-Two tak bardzo zależy na GTA Online – mamy odpowiedź. I nie chodzi tu tylko bezpośrednio o wpływy z mikrotransakcji. Swój interes w tym mają także szefowie firmy.
Według nowo podpisanej umowy, szef Take-Two, Strauss Zelnick pozostanie na tym stanowisku jeszcze co najmniej do 2029 roku. Co ciekawe, jego pensja będzie w nowym kontrakcie jeszcze mocniej uzależniona od wyniku mikrotransakcji w grach. Chodzi tu między innymi o NFT.
Jednym z celów Zelnicka jako CEO Take-Two, zapisanych w jego umowie, powiązanych z “powtórnymi wydatkami konsumentów” są zakupy dodatkowej zawartości, przedmiotów w grze oraz wirtualnej waluty. Wśród dodatkowe zawartości wymienione jest również NFT. Take-Two nigdy nie kryło się z takimi zamiarami, a ich największe tytuły, takie jak NBA 2K czy GTA Online są wypełnione różnego rodzaju mikrotransakcjami, przez co gracze często czują się “dojeni” z pieniędzy. Jednak większośc się na to godzi, dzięki czemu w ten sposób Take-Two zarobiło 548 milionów dolarów w samym tylko ostatnim kwartale 2021. To więcej niż ze sprzedaży pełnych gier.
Zobacz: Wsparcie GTA Online tylko do końca roku?
Cele Zelnicka na skuteczną sprzedaż mikrotransakcji nie są dla niego niczym nowym – zostały po prostu doprecyzowane w nowej umowie. Teraz mają one większe znaczenie niż wcześniej i są związane z większą premią CEO. Aby przedstawić Wam skalę – Zelnick oraz prezydent firmy, Karl Slatoff razem zarobili w zeszłym roku w premiach 31 milionów dolarów, z czego premier za dodatkową sprzedaż to 3,9 miliona dolarów – o tyle mniejsze byłyby ich wypłaty, gdyby sprzedaż dodatkowa nie była tak skuteczna.