Słaby początek pierwszego spotkania i kiepski wynik w całym dwumeczu – tak można krótko podsumować kolejne spotkania Virtus.pro w ramach ECS Season 4.
Virtus.pro rozpoczęli spotkanie na mapie Mirage od przegranej pistoletówki, tak więc Astralis bez większego problemu odskoczyli im na kilka oczek. Bezradność w poczynaniach obronnych Polaków bardzo szybko przeistoczyła się w dużą przewagę ich przeciwników, którzy na zakończenie pierwszej połowy prowadzili aż 11:4. Po stronie TT gra Polaków z początku wyglądała nieco lepiej, co pozwoliło im trochę zmniejszyć dystans do przeciwników, ale już po pierwszej rundzie full wszystko wróciło do stanu z pierwszej połowy. Tak więc szybkie zakończenie tego spotkania było dla Astralis już tylko formalnością.
Druga mapa, czyli Train, wyglądała bardzo podobnie, z tą różnicą, że tutaj Astralis wygrali obie pistoletówki, a ich przewaga punktowa do przerwy nie była aż tak duża jak na Mirage, bo wynosiła zaledwie 3 punkty. Niestety, o ile pierwsza połowa tego starcia wyglądała na nieco bardziej wyrównaną, o tyle w drugiej VP doznali istnego pogromu. Astralis pozwolili sobie wyrwać w tej części spotkania zaledwie jeden punkt. Ostatecznie druga mapa zakończyła się wynikiem 16:7 dla Astralis.
Polacy zajmują po tym spotkaniu 6. lokatę, mając tyleż samo punktów. Niby nie jest to zły wynik, ale problem polskiej formacji w 4. sezonie ECS polega na tym, że drużyny plasujące się niżej w tabeli mają do rozegrania większą od VP liczbę spotkań, więc szansa Virtusów na osunięcie się niżej w klasyfikacji jest bardzo duża, podobnie jak wizja całkowitego wypadnięcia z rozgrywek. Pozostaje więc trzymać kciuki za korzystne dla Polaków rozstrzygnięcia w innych spotkaniach oraz, że będą oni w stanie jeszcze nieco poprawić swoją aktualną sytuację.
Źródło: wl.