Seria Call of Duty wraca do korzeni. Nie chodzi jednak tylko o czasy II Wojny Światowej. W szykowanej odsłonie twórcy zapowiedzieli, że grają va banque i rezygnują z wielu mechanizmów, które były obecne w gatunku FPS od dawien dawna.
Jako pierwszy parę z ust puścił Glenn Schofield, jeden ze współzałożycieli Sledgehammer Games. W wywiadzie dla serwisu Polygon zdradził on, że w Call of Duty: WWII pasek życia nie będzie się regenerował automatycznie, jak ma to miejsce niemal we wszystkich grach z gatunku FPS. Twórcy zamierzają podejść do tematu w sposób bardziej realistyczny. Nikt przecież nie jest w stanie przyjąć na siebie kilku strzałów z broni palnej, aby za chwilę ponownie biegać i walczyć. Zamiast tego deweloper zamierza wprowadzić nowych mechanizm, który pozwoliłby na zregenerowanie życia, ale szczegóły na razie nie są znane.
Innego wywiady udzielił również Michael Condrey, jeden z reżyserów gry. W rozmowie z GamesRadare ujawnił on, że członkowie naszego zespołu będą mieli specjalne umiejętności, które będzie można wykorzystać w trakcie walki. Jednak używanie ich nie będzie tak proste. Aby poprosić kompana o pomoc, trzeba będzie znajdować się blisko niego. Jeśli np. żołnierz odpowiedzialny za zaopatrzenie będzie z dala od nas, to lepiej zacząć oszczędzać amunicję, gdyż tej również nie znajdziemy tak łatwo.
Trzeba przyznać, że zapowiadane zmiany prezentują się bardzo ciekawie. Widać, że Sledgehammer Games i Activision nie boją się zaryzykować. Od dawna pojawiały się głosy na temat tego, że automatycznie regenerujące się zdrowie nie ma nic wspólnego z realiami wojny, ale nikt jeszcze nie odważył się na wprowadzenie innego mechanizmu. Teraz ma szansę się to zmienić. Ciekawie, jak nowości zostaną przyjęte przez graczy. Można się spodziewać, że zarówno w trybie singleplayer, jak i multiplayer będziemy ginąć zdecydowanie częściej, ale łatwiej będzie też zabijać przeciwników. Call of Duty: WWII ma zadebiutować 3 listopada na PC, PS4 oraz XOne.
Źródło: Polygon, GamesRadar