Remaster i remake – jedne z najpopularniejszych trendów gamingu ostatnich kilkunastu miesięcy. To zjawisko nie jest jednoznacznie złe, ale jak pokazują ostatnie przykłady – chyba najwyższa pora z nim powoli kończyć.
Zacznijmy jednak od wyjaśnienia różnicy w tych dwóch pojęciach, które często są ze sobą mylone i niesłusznie używane zamiennie. Remake to stworzenie gry niemal całkowicie od nowa, na nowym silniku, z nową grafiką, dźwiękiem, nagranymi od nowa dialogami itp. – jedyne co zostaje “po staremu” to założenia rozgrywki. Remaster natomiast to odświeżenie warstwy audio-video, na przykład dorzucenie tekstur w wysokiej rozdzielczości, albo wzbogacenie gry o obsługę ray tracingu czy poprawione sterowanie. Czasem granica jest bardzo płynna i ciężko jednoznacznie powiedzieć czy gra jest remasterem i remake-iem, jednak w większości przypadków różnica powinna być widoczna na pierwszy rzut oka.
Resident Evil 3 remake – tak to się robi
Pierwszy duży przykład remake-a, z jakim miałem do czynienia w ostatnich latach to chociażby Resident Evil 3. Pomijając kwestię “zepsutej” postaci Nemesis, gra ta jest świetnym przykładem tego jak powinno się robić remake-i i dlaczego są potrzebne. “Trójka”, podobnie jak dwie poprzednie części, które też doczekały się nowych wersji, to gry, które obecnie byłyby już dla wielu graczy – szczególnie młodego pokolenia – niegrywalne. Możemy się łudzić i snuć opowieści jak to gry na PSX czy PC z DOSem są klimatyczne i cudowne, ale wielu młodych graczy po zobaczeniu tamtych pikseli w rozdzielczości 640×480 i usłyszeniu pisków z głośników ucieknie z krzykiem. Remake i remaster to idealny sposób na pokazanie im jak dobre gry kiedyś powstawały, bez ryzyka, że wytworzymy im traumę do klasyków na całe życie.
Mass Effect Edycja Legendarna – coś dla młodych i starych
Jednak nie tylko młodzi zyskują przez odświeżenie gier. Także starsi, odporni na archaizmy, z chęcią wracają do gier przez ich nowe wersje. Doskonały przykład to trylogia Mass Effect – nikt nie wątpi, że oryginalne wersje były świetne, ale mimo wszystko miały swoje problemy, które przy okazji odświeżonej wersji można było rozwiązać, tym samym jeszcze poprawiając doznania z obcowania z takim tytułem – choćby słynne sterowanie Makoto, którym w nowej wersji jeździ się już niemal bezproblemowo. To jedna z gier, po którą bardzo chętnie sięgnęli także starsi gracze.
Remaster i remake – skok na kasę?
Problem z odświeżonymi wersjami hitów pojawia się wtedy, gdy coraz częściej twórcy, zamiast oryginalnych IP, albo przynajmniej nowych części serii, stawiają na takie właśnie wersje. Nie zrozumcie mnie źle, rok 2021 nadal obfitował w mnóstwo ciekawych, świeżych gier, ale kiedy pojawiają się nowe doniesienia o kolejnych remake-ach, albo co gorsza – remasterach, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ktoś tu wyczuł żyłę złota, którą można zdobyć stosunkowo niskim nakładem pracy więc będzie ją drenował póki się da. Fajnie na przykład, że ogłoszono niedawno nową wersję przygód Sama Fishera, ale fani chyba jednak woleliby zobaczyć całkiem nową grę z tej serii.
GTA Trilogy – remaster, który nigdy nie powinien się pojawić
No i na koniec mamy tak katastrofalne realizacje jak w przypadku nieszczęsnych remasterów GTA. GTA Trilogy Definitive Edition to przykład realizacji, która jeszcze bardziej wywołuje w graczach poczucie nawet nie tyle odgrzewanego kotleta co zwykłego skoku na kasę. Nie dość, że Rockstar najpierw usunął ze sklepów starsze wersje gier, żeby całą uwagę graczy zwrócić na odświeżoną trylogię, to jeszcze powierzył zadanie jej stworzenia firmie, która nie powinna była go nigdy otrzymać. Powód? Brak doświadczenia – do tej pory robili oni jedynie mobilne wersje gier. W efekcie gracze otrzymali produkt pełen błędów, niedoróbek i otoczony atmosferą skandalu albo co najmniej niesmakiem. Już pominę to o czym wspomniałem wcześniej – w momencie, gdy wszyscy czekają na GTA VI, Rockstar proponuje im remake / remaster i to w takim stanie. To jedna z gamingowych patologii, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Stąd postawiona przeze mnie w leadzie teza – remake-i i remastery zaczynają się pojawiać coraz częściej, zastępować nowe gry, a do tego coraz częściej są wykonywane niechlujnie. Więc przy całej ich pożyteczności – moim zdaniem pora zostawić stare tytuły w spokoju i zabrać się za coś nowego.
A jakie jest Wasze zdanie o remasterach i remake-ach? Macie jakieś swoje ulubione, albo takie, których wybitnie nienawidzicie? Podzielcie się opiniami w komentarzu.