Strona głównaRecenzjeGryDead Island 2 recenzja

Dead Island 2 recenzja

Deep Silver Dambuster Studios dokonało niemożliwego i dostarczyło graczom Dead Island 2. Tytuł przez 9 długich lat powstawał w bólach, przechodząc w międzyczasie z rąk do rąk różnych deweloperów. Czy warto było czekać tyle czasu?

Za sprawą niedawnej premiery oraz recenzji Resident Evil 4 oraz kilku seriali o zombie, jakie miałem okazję oglądać, zrobiłem się strasznie głodny. Nie chodzi jednak o zjadanie mózgów, tylko łaknąłem zagrać w coś o zombiakach. Dying Light 2 zaliczyłem już jakiś czas temu i chciałem czegoś świeżego. Moje potrzeby zostały zaspokojone przez Dead Island 2.

Akcja dwójki przenosi nas do słonecznego Los Angeles, opanowanego przez hordy zombie, które dosłownie wyłażą z każdej szczeliny i kanału. Naszą przygodę rozpoczynamy od wydostania się z wraku samolotu jako jeden lub jedna z nielicznych ocalałych. W grze do wyboru mamy jedną spośród sześciu dostępnych postaci, różniących się od siebie statystykami. Wybór jest ostateczny i jeżeli chcemy zagrać kimś innym musimy grać od nowa. Jednak pomimo kilku różnic i różnych charakterów postaci, kwestie dialogowe NPC pozostają niezmienne.

Dead Island 2 to gra akcji, w której dostajemy również całkiem niezłą historię, chociaż same wydarzenia momentami możemy porównać do filmów z lat 80 i 90, które może mieliście okazję oglądać na kasetach VHS. Po wygramoleniu się z płonącego wraku poznajemy zarozumiałą i odklejoną od rzeczywistości gwiazdę filmową oraz jej asystenta. W miarę rozwoju akcji trafimy m.in. na podstarzałego playboya ubranego niczym Hefner lub latynoską gosposię i ogrodnika złotą rączkę, podstarzałą gwiazdę rocka i wiele innych osobliwych indywiduów.

Naszym nadrzędnym celem jest dotarcie do doktora Reeda, który chce pobrać od nas krew w celu stworzenia szczepionki. Dlaczego akurat od nas? Bo podobnie jak w jedynce, nasza postać jest odporna na przemianę w zombie. Żeby jednak dostać się do doktorka, musimy przebić się przez dzielnice LA pełne umarlaków. Chociaż można spodziewać się otwartego świata jak było w pierwszej części, to jednak gra oferuje zamkniętą mapę, podzieloną na lokacje. W obronie trzeba jednak dodać, że mapy pełne są różnego rodzaju zakamarków do zwiedzenia.

Świat gry warto eksplorować, raz dla zapasów i znajdziek, dwa – dla porozrzucanych różnego rodzaju notatek, z których dowiemy się różnych ciekawostek na temat świata gry. To dzięki nim dowiemy się jak wyglądał początek pandemii zombie, jak zachowywali się ludzie starając się żyć w nowej nieznanej rzeczywistości.

Pomimo stosunkowo niewielkich rozmiarów mapy, zdecydowanie jest co robić. Wiele lokacji będziemy odwiedzać ponownie w celu realizacji zadań pobocznych pojawiających się wraz z rozwojem fabuły. Chwała twórcom za możliwość szybkiej podróży.

A mówiąc o misjach, te nie są specjalnie wyszukane. Zwykle mamy po coś pójść, włączyć, znaleźć kogoś etc. Co więcej, gra pokazuje nam dokładnie gdzie mamy się udać i co zrobić. Czasami trafiamy na obszar, który musimy przeszukać w celu znalezienia klucza lub akumulatora. Dzięki temu gra się dość przyjemnie i nie blokujemy się, zastanawiając się co dalej robić.

Nie oznacza to jednak, że gra nie jest wymagająca, zwłaszcza na początku, kiedy dysponujemy tylko najbardziej prymitywnymi rodzajami broni, które psują się po kilku uderzeniach w głowy umarlaków. Potem zaczyna być lepiej, do dyspozycji dostajemy coraz mocniejsze ulepszenia. W połączeniu z autorskim systemem FLESH daje bardzo dużo frajdy z siekania zombie. System ten sprawia, że obrażenia zadawane nieumarłym mogą być naprawdę imponujące. Każdy z przeciwników składa się z kilku warstw i np. po polaniu żywego trupa kwasem jego skóra dosłownie rozpuszcza się. Do tego dochodzą obrażenia kończyn, pozwalające na odcięcie nóg, rąk, żuchwy czy głowy.

Jednak radość z tej masakry to jedno, a praktycznie nieograniczona liczba zombiaków oraz mała liczba elementów na które możemy się wspiąć sprawia, że często wybierałem ucieczkę lub walkę z bezpiecznej odległości niż bezpośrednią konfrontację. Chociaż zombie na mapie jest dużo to mamy skromną liczbę modeli, przez co mamy wrażenie, że nieustannie walczymy z tymi samymi sztywniakami. A może po śmierci wyglądamy podobnie?

W walce, oprócz różnego rodzaju broni siecznej i obuchowej, dostaniemy również broń palną oraz karty umiejętności. Taki system rozwoju postaci sprawia, że możemy sami na bieżąco dobierać umiejętności, które akurat będą nam najbardziej pomocne w walce.

Majster klepka bez grosza przy duszy

Podobnie jak w wielu innych grach o zombie, także w Dead Island 2 mamy możliwość tworzenia i ulepszania broni ze śmieci jakie będziemy zbierać podczas naszej wyprawy. Jednak dość niezrozumiałe jest dla mnie to, że oprócz zużywania surowców, każda zmiana wymaga pieniędzy. Tylko komu płacimy skoro tworzymy z naszych zapasów? Co więcej, im dalej w las tym drożej, dlatego w pewnym momencie lepiej liczyć na porozrzucane po świecie sprzęty niż bawić się w crafting. Na szczęście giwery, jak przystało na USA, znajdziemy praktycznie wszędzie.

To najlepsze wyjście, zwłaszcza że samodzielne podnoszenie poziomu broni w warsztacie jest drogie, a nasi przeciwnicy skalują poziom do naszego. Przez to nawet podstawowa wersja szwędacza stanowi dla nas cały czas takie samo zagrożenie. Do tego dochodzi wcześniej wspomniane spawnowanie przeciwników. W wielu momentach zwyczajnie nie ma sensu wybijania zgniłków tylko bieganie między nimi. Lepiej się nie męczyć, bo i tak zaraz pojawią się nowi.

Koniec?

Grając odnosiłem wrażenie, że fabuła nagle się urywa i dostajemy napisy końcowe. Zabrakło tylko napisu Ciąg Dalszy Nastąpi. Nie wiem czy to celowy zabieg i wkrótce dostaniemy DLC, które pchnie to wszystko do przodu, czy może będzie to nowa gra. Tak czy inaczej, poza główną fabułą do zrobienia jest jeszcze trochę zadań pobocznych oraz możliwość w miarę swobodnego biegania po LA, aby oddać się masakrowaniu śmierciopozytywnych.

Podsumowanie i ocena

Dead Island 2 to pyszne danie na, przynajmniej częściowe, zaspokojenie głodu na gry z zombiakami. Sama historia jest ciekawa i pełna humoru, chociaż wydaje się urywać w połowie. Twórcy dość sprytnie poradzili sobie ze stworzeniem iluzji otwartego miasta, opanowanego przez zombie. Deep Silver mogło jednak troszeczkę zmodyfikować ekonomię craftingu i jednak dać sobie spokój ze skalowaniem poziomu wrogów.

Tytuł ogrywałem na Xbox Series S i gra działała przedpremierowo bardzo płynnie, nie miałem żadnych problemów technicznych. Tytuł dostępny będzie dla wszystkich już od 21 kwietnia na PS, PS4, PS5, Xbox One, Xbox Series X/S.

Ocena 8/10

Zalety

  • W końcu doczekaliśmy DI2;
  • Całkiem przyjemna fabuła, przypominająca filmy akcji rodem z VHS;
  • Ciekawe postacie poboczne;
  • System FLESH;
  • Ciekawe zadania.

Wady

  • Trochę niedopracowany system craftingu;
  • Dość krótka;
  • Zombie wyglądają jak bliźniacy, do tego spawnują co chwilę z każdej dziury;
  • System skalowania poziomów.

 

Gra Dead Island 2 w wersji Xbox Series została dostarczona nieodpłatnie przez wydawcę. Nie miało to wpływu na ocenę końcową produkcji.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię