Wczorajszy wieczór był niezwykle ważny dla graczy Virtus.pro. O utrzymaniu Polaków w bardzo prestiżowej lidze ECS miał zadecydować dwumecz z jedną z najlepszych drużyn świata, czyli FaZe Clan. Rzutem na taśmę nasi rodacy zapewnili sobie udział w kolejnej edycji zawodów.
Mecz przeciwko FaZe Clan nie zaczął się dobrze dla Polaków. Na pierwszej mapie (Train) Virtus.pro co prawda wygrali pistoletówkę, ale rywale szybko zaczęli im odskakiwać z wynikiem. VP zebrali się do roboty dopiero pod koniec połówki i ostatecznie przegrali ją wynikiem 5:10. Niestety, po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie i europejski dream team wygrał wynikiem 16:8, dopisując tym samym 3 punkty do swojego konta.
Ostatnią szansą Polaków była mapa Cobblestone. Na niej mecz wyglądał zupełnie inaczej. To Virtus.pro od początku dyktowali warunki. Neo i spółka świetnie atakowali bomsite’y i to oni prowadzili po pierwszej połowie 10:5. Po zmianie stron Polacy udowodnili, że na Cobble’u potrafią też świetnie bronić. Ich rywale zdołali zdobyć tylko 2 punkty i ostatecznie to VP wygrali wynikiem 16:7. Zdobyte w ten sposób 3 punkty zapewniły Polakom 7. miejsce w tabeli 4. sezonu ECS i utrzymanie w lidze. Gdyby nie ta wygrana, to nasi rodacy musieliby walczyć w barażach.
Ostatecznie dwa ostatnie miejsca zajęli zawodnicy Godsent oraz Heroic (mieli tyle samo punktów co VP, ale gorszy bilans), przed którymi teraz walka w barażach. Z kolei w najlepszej czwórce znaleźli się gracze Fnatic, FaZe Clan, Mousesports i Astralis, którzy w połowie grudnia powalczą w meksykańskim Cancun o pulę 750 tys. dolarów.
Źródło: