Sporym zaskoczeniem zakończyły się rozgrywki grupy B finałów 3. sezonu ECS. W meczu zapewniającym awans zmierzyły się zespoły Cloud9 oraz Astralis. Spotkanie było bardzo wyrównane, ale to Amerykanie okazali się lepsi.
Rozgrywki grupy B 3. sezonu ECS pełne były niespodzianek. Pierwsza przyszła bardzo szybko. W meczu otwarcia zmagań grupowych faworyzowane Fnatic nie poradziło się z Cloud9. Szwedzi zdołali ugrać zaledwie 8 rund na mapie Train i o pozostanie w zawodach będą walczyć z przegranym drugiego meczu. Tym okazała się drużyna Liquid, która nie poradziła sobie z Duńczykami z Astralis. Device i spółka byli lepsi na Inferno i wygrali 16:11. To oznaczało, że o pierwszym miejscu zadecyduje mecz między Cloud9 i Astralis.
Faworyt tego spotkania mógł być tylko jeden. Przez wielu Astralis uznawane jest za najlepszą drużynę świata. Z kolei amerykańskie zespoły radzą sobie ostatnio bardzo przeciętnie. Szybko okazało się, że skreślanie Clou9 jeszcze przed startem meczu było dużym błędem. Co prawda pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 10:5 dla Astralis i wydawało się, że wygrana to już tylko formalność, ale Amerykanie szybko się pozbierali i doprowadzili do dogrywki. W tej nie dali Duńczykom żadnych szans i ostatecznie wygrali 19:15. Dla wielu z pewnością było to ogromnym zaskoczeniem.
Cloud9 tym samym zapewniło sobie udział w półfinałach. Amerykanie pokazali się z bardzo dobrej strony i pokonali dwie drużyny, które przez większość były wskazywane jako faworyci do awansu. Tymczasem Stewie2k wraz z kolegami pokazali im, że nie można ich lekceważyć. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Jeśli Astralis awansuje z 2. miejsca w grupie, to w półfinale zmierzą się z SK Gaming. Taki mecz brzmi jak przedwczesny finał. Bez wątpienia 3. sezon ECS robi się coraz ciekawszy!
Źródło:
