Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami, DrDisrespect zorganizował dzisiaj pierwszego “pełnoprawnego” streama od czasu otrzymania bana na Twitchu.
DrDisrespect był jednym z najpopularniejszych streamerów Twitcha, do momentu otrzymania bana pod koniec czerwca. W trakcie pierwszego streama po powrocie utrzymywał, że nie ma pojęcia jaka jest przyczyna bana i że nie dostał żadnej informacji od Twitcha. Wcześniej podobnie wyrażał się w wywiadzie dla PC Gamera. Tym razem wyrażał się jednak bardziej wprost:
„Jeśli o mnie chodzi, nie zrobiłem nic by zasłużyć na bana. Nie było też żadnej komunikacji. Nikt się nie kontaktował. Boom. Koniec.”
O ludziach, którzy twierdzą, że kłamie, wyraził się, że są fałszywi:
“W społeczności jest sporo ludzi, którzy domagają się odpowiedzi, a to powoduje atmosferę spekulacji. To podejście godne karalucha. kropka. W grę wchodzą spore pieniądze, profesjonaliści już zajmują się tematem. Moje sumienie? W porządku.”
DrDisrespect mógł tutaj nawiązywać do wpisów dziennikarza esportowego, Roda “Slashera” Breslau, który w momencie startu całej sprawy napisał, że wie o co chodzi, ale nic nie powie ze względu na wagę i delikatną naturę sprawy. To, w połączeniu z masową akcją oczyszczania Twitcha z osób oskarżonych o napastowanie seksualne zrodziło spekulacje czy ban DrDisrespecta nie ma podobnego podłoża.
Disrespect ma na koncie więcej dziwnych sytuacji, jak stary ban za transmisję z toalety podczas E3, aferę ze zdradzaniem żony, naśmiewanie się z języków azjatyckich oraz rozprzestrzenianie teorii spiskowych na temat koronawirusa.
Jedno jest pewne. Kiedy 24 godziny przed startem właściwego streama DrDisrespect uruchomił transmisję, błyskawicznie pojawiły się na niej setki tysięcy ludzi. W trakcie właściwego streama w szczycie było ich ponad pół miliona. Streamer nie podpisał umowy z Youtubem, ani z żadną inną platformą, ale z takimi liczbami nie powinien mieć problemu ze znalezieniem nowego “domu”.