Formuła 1 jaka jest, każdy widzi. Czy w grze, która ma być symulacją królowej sportów motorowych da się zrobić coś nowego? Czy da się w ciągu 12 miesięcy tak zmienić grę, aby nakłonić fanów do kupna nowej części? Mistrzowie Kodu robili co mogli. Udało się?
Gry wydawane cykliczne to z jednej strony żyła złota dla deweloperów, a z drugiej wielki problem. Jak pogodzić ze sobą krótki czas na stworzenie nowej odsłony z wysokimi oczekiwaniami graczy, którzy co 12 miesięcy chcieliby rewolucji i znaczących zmian? W skrócie – nie da się. Na szczęście nie zawsze jest to potrzebne. Dowodzi tego F1 2018, które z gry bardzo dobrej wyewoluowało do produkcji niemal perfekcyjnej.
Być jak Kubica
Bez wątpienia dla większości miłośników Formuły 1 najważniejszym trybem gry będzie kariera. W niej wcielamy się w stworzonego przez siebie kierowcę. Wybieramy ulubiony zespół i ruszamy do walki o sławę, prestiż i pieniądze. Na pierwszy rzut oka w karierze nie zmieniło się wiele, ale po kilku wyścigach da się zauważyć znaczące poprawki i modyfikacje. Weźmy na przykład wywiady przeprowadzane z mediami po sesjach treningowych, kwalifikacjach i samych wyścigach. Do wyboru mamy kilka wypowiedzi. W ciągu kilkunastu sekund musimy zdecydować się na jedną z nich i wbrew pozorom nie jest to wybór łatwy. A zależy od niego nie tylko nasza reputacja, ale też podejście poszczególnych ekip w zespole. Możemy na przykład podpaść działowi odpowiedzialnemu za aerodynamikę, przez co podzespoły będą droższe i bardziej awaryjne. Możemy też się przypodobać i wtedy działanie będzie z korzyścią dla nas i zespołu. Początkowo trochę trudno połapać się w tym wszystkim, bo gra nie daje nam informacji o możliwych reakcjach na konkretne wypowiedzi, ale szybko można zorientować się, o co tak naprawdę chodzi. Szkoda, że wywiady z czasem stają się nudne. Co chwilę podają podobne pytania. Dobrze, że mają znaczenie. Inaczej element ten byłby irytujący.
Sporo zmieniło się też w kwestii reputacji naszego kierowcy. Tę zdobywamy poprzez wyniki sportowe, ale również rywalizację z innymi zawodnikami. Zawsze pierwszym konkurentem jest kolega z zespołu. Nowością jest to, że drugiego możemy wybrać sami. Warto mierzyć wysoko, bo wtedy staje przed nami możliwość zdobycia większej liczby punktów. Pamiętajcie jednak, że z wysoka upadek jest bardziej bolesny i wyzywanie do walki Vettela lub Hamiltona, jeżdżąc w Williamsie nie ma większego sensu. No chyba, że bawimy się na niskim poziomie trudności z włączonymi asystami. Wtedy opluwajcie i wyzywajcie kogo tylko się da. I tak wyczynem będzie przegranie chociaż jednego wyścigu.
Mnie jednak przede wszystkim ucieszyły zmiany jeśli chodzi o rozwój naszego auta. W poprzedniej odsłonie było to dość… nudne. Zdobywanie kolejnych punktów rozwoju wymagało męczącego z czasem grindu, który i tak niewiele przynosił. W tym roku jest zdecydowanie ciekawiej. Nie chodzi wcale o to, że punkty zdobywa się łatwiej i niemal co wyścig możemy zainwestować w jakieś usprawnienie. Prawdziwym game-changerem są zmiany między sezonami. Inwestowaliście mocno w aerodynamikę? Byłaby szkoda, gdyby od kolejnego sezonu zaczęły obowiązywać przepisy, które całą tę pracę wyrzucą do kosza, prawda? Niestety, z takimi dylematami czasami trzeba się zmierzyć. Dla mnie to rewelacyjne rozwiązanie, które dodało trybowi kariery dynamiki i pewnej nieprzewidywalności. Oczywiście ma to też przełożenie na inne zespoły, więc zmiana sił w królowej sportów motorowych jest jak najbardziej możliwa. Może Ferrari nagle nie wyląduje na dole stawki, ale może być już słabsze od takiego Renault.
Te zmiany sprawiły też, że dużo chętniej podchodziłem do każdej sesji treningowej. Wykonanie wszystkich planów treningowych i celów zespołów sprawiało mi przyjemność i pozwalało obyć się z każdym torem. W poprzednim roku nie sprawiało mi to takiej frajdy i często sesje treningowe traktowałem jako zło konieczne albo pomijałem. Poza tym rozegranie chociażby strategii wyścigowej stało się jeszcze bardziej kluczowe. Bez tego zespół może nas uraczyć bardzo dziwną taktyką, która przekreśli nasze starania.
Kilka słów należy się też sztucznej inteligencji. Może się wydawać, że trudno tutaj coś zmienić. Rywale jeżdżą na miarę swoich możliwości i ustawionego poziomu trudności (rym niezamierzony). Odnoszę jednak wrażenie, że w F1 2018 stali się dużo sprytniejsi i bardziej agresywni. Nawet szybkie zdobycie pierwszego miejsca i zbudowanie solidnej przewagi nie gwarantuje zwycięstwa w wyścigu. Rywale potrafią dostosować się do warunków panujących na torze i np. zmienić taktykę oraz szybciej wymienić opony na bardziej miękkie, aby rozpocząć gonitwę.
Bezwzględna walka online
Tryb multiplayer to dopiero jest zabawa. Z początku cholernie irytująca, gdy kolejny kretyn wjeżdża w tył Twojego auta, aby zaprzepaścić kwalifikację i kilka ostatnich okrążeń. A uwierzcie mi, nie brakuje takich gagatków. Na szczęście Mistrzowie Kody przygotowali ciekawy mechanizm, który szybko eliminuje drogowych wariatów. Mowa o reputacji online, która określa styl naszej jazdy. Jeśli jeździmy fairplay i zgodnie z przyjętymi na torach F1 normami, to powinniśmy trafiać na takich samych przeciwników. Wtedy każdy kolejny wyścig staje się prawdziwą przyjemnością. Ale jeśli sami zaliczamy się do wariatów i pogromców przednich skrzydeł, to do takiego wora zostaniemy wrzuceni i przyjdzie nam rywalizować z innymi oszołomami. Oczywiście na torze może wydarzyć się wszystko, więc nie liczcie na to, że pomimo wysokiej reputacji ktoś w Was wjedzie i zniszczy cały wyścig. Takie rzeczy się zdarzają, nawet najlepszym kierowcom lub tym, którzy miejsce w Formule 1 sobie kupili.
Ładne i nawet nieźle brzmi
Jeśli chodzi o grafikę, to tutaj nie zmieniło się wiele. Produkcja Codemasters nadal prezentuje się po prostu dobrze. Nie ma tu może wielkich fajerwerków, a tła nie prezentują się już tak idealnie, jak same auta czy kierowcy, ale to wysoki i zadowalający oko poziom. Zresztą trudno tutaj chyba o wielką rewolucję, tak samo jak w całej grze. Sporo dobrego można też powiedzieć o udźwiękowieniu F1 2018. Silniki może nie ryczą niczym mocarne V8, ale brzmią tak, jak powinny. Na plus zasługuje dobrany soundtrack. W trakcie gry do naszych uszu docierają przyjemne kawałki, które nie tylko nie przeszkadzają, ale umilają rozgrywkę.
Podsumowanie
F1 2018 cierpi na ten sam problem, co każda gra wydawana cyklicznie – nie ma tutaj żadnej rewolucji. Jeśli liczyliście na gruntowne zmiany, które całkowicie odmienią rozgrywkę, to się przeliczycie. Zresztą kompletnie nie było to potrzebne. Już F1 2017 było bardzo dobrą grą, a F1 2018 jeszcze wyżej stawia poprzeczkę konkurencji, której tak naprawdę nie ma. To właśnie największa zaleta tej gry. Wobec braku rywala, Mistrzowie Kodu cały czas starają się rozsądnie ulepszać swoją produkcję i zmiany idą w bardzo dobrym kierunku, bez przypadkowych eksperymentów. Kariera stała się jeszcze przyjemniejsza i ciekawsza. Rywale, sterowani przez sztuczną inteligencję, są bardziej wymagający, a przez to ciekawsi i bardzo ludzcy. Tryby online starają się szybko eliminować pato-kierowców, a graficznie i dźwiękowo trudno coś grze zarzucić. Oczywiście nie wszystko jest idealne, ale niewiele do tego brakuje. Wystarczyłoby kilka drobnych zmian i szlifów.
F1 2018 to gra stworzona dla miłośników Formuły 1 i wyścigów jako takich. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy lubi ten gatunek i akurat tę dyscyplinę, ale nawet wtedy warto spróbować swoich sił. To po prostu dobry kawałek kodu, przy którym można się świetnie bawić przez wiele miesięcy.
Ocena: 9/10
Zalety
|
Wady
|