Strona głównaEsportfnatic vs. FaZe Clan - finał IEM Katowice 2018, który na długo...

fnatic vs. FaZe Clan – finał IEM Katowice 2018, który na długo pozostanie w pamięci

Finał turnieju CS: GO Intel Extreme Masters Katowice 2018 World Championship należał do Europy. Po trwającym przeszło siedem godzin pojedynku dwóch tytanów to zawodnicy fnatic zgarnęli mistrzowski tytuł, po raz 2. w historii tej organizacji.

Fnatic to drużyna-legenda, której swego czasu obawiali się wszyscy przeciwnicy. Przez kilka długich lat Szwedzi dominowali w światowych rozgrywkach, a spotkanie z nimi w turnieju gwarantowało trudną przeprawę. Tak było do roku 2016, gdzie odnieśli swoje ostatnie sukcesy w starym składzie, z Olofmeisterem i dennisem. To właśnie w 2016 fnatic po raz drugi wygrali w Katowicach – pierwszy raz nastąpił w 2015 w ramach Majora ESL One Katowice. Potem zaczęły się coraz poważniejsze problemy szwedzkiej formacji i kilkukrotne roszady w składzie, które jednak długo nie przynosiły spodziewanej poprawy – aż do teraz. A smaczku dzisiejszemu pojedynkowi dodawał fakt, że po drugiej stronie zasiadał wieloletni gracz fnatic, niezwykle dla tej formacji zasłużony – Olofmeister.

Początek finałowego spotkania jednak absolutnie nie zapowiadał końcowego triumfu Szwedów. Faze Clan, niesione dopingiem zgromadzonej w wypełnionym do ostatniego miejsca katowickim Spodku publiczności, z łatwością pokonało przeciwników na mapie Cache 16:5. Początek Inferno zapowiadał, że przewaga międzynarodowego składu będzie trwała, a cały finał zakończy się stosunkowo szybkim 3:0. Zawodnicy fnatic dopiero pod koniec pierwszej połowy zdołali odrobić nieco strat i z wyniku 9:2 zrobiło się 9:6. Po zamianie stron dalej parli do przodu, doprowadzając do wyrównania, a w konsekwencji dla całej mapy – do pierwszej w tym finale dogrywki. A właściwie dwóch dogrywek, bo ostatecznie Inferno zakończyło się wynikiem 22:20 dla Szwedów.

Overpass to kolejna doskonale rozegrana mapa przez fnatic – mimo, że była wyborem FaZe. Próbowali oni co prawda odrabiać straty, ale niezbyt skutecznie, bo pierwsza połowa skończyła się jednopunktowym prowadzeniem fnatic. Ci w drugiej części tego starcia włączyli chyba piąty bieg, bo nie dali w nim FaZe absolutnie żadnych szans. Zdobyli 8 rund z rzędu, nie tracąc przy tym ani jednej i w całym spotkaniu wyszli na prowadzenie 2:1. Bardzo pomylił by się jednak ten, kto spisał by w tym momencie FaZe na straty. Na Mirage znowu zobaczyliśmy ich w świetnej formie, gromiących przeciwników w pierwszej połowie aż 11:4. Gdy fnatic przejęli stronę CT, udało im się nieco zmniejszyć rozmiary porażki, ale jednak to FaZe wyszło z tego pojedynku obronną ręką, z wynikiem 16:11.

Dla wszystkich stało się więc jasne, że do rozstrzygnięcia potrzebna będzie piąta mapa. Train, bo o niej mowa, był niczym pojedynek dwóch bokserów wagi ciężkiej, którzy mieli już za sobą 11 rund. Zamiast szybkich akcji oglądaliśmy ostrożne wymiany ciosów punkt za punkt. Nawet gdy po drugiej pistoletówce FaZe odskoczyło na dwa oczka, fnatic od razu wyszli z kontratakiem. Widać było jak wiele dla obu zespołów znaczy zwycięstwo w Katowicach – ich walka była tak zacięta, że po raz kolejny potrzebna była dogrywka. Tym razem skończyło się na jednej, w której lepsi byli zawodnicy fnatic. Za swój triumf otrzymali 250 tysięcy dolarów, zawodnicy FaZe zgarnęli 100 tysięcy, a Astralis i Liquid, które zajęły ex aeqo 3-4 miejsce – po 40 tysięcy. MVP turnieju został flusha, którego clutche nie raz uratowały sytuację fnatic.

Na koniec trzeba wspomnieć o wspaniałej publiczności, która po raz kolejny pokazała, że Spodek i Katowice to magiczne miejsca na światowej mapie esportu, a w szczególności CS: GO. Mimo braku polskich drużyn w play-offach, kibice wypełnili halę podczas finału tak szczelnie, że ochrona nie wpuszczała już kolejnych osób, a i tak wielu z nich siedziało na schodach w przejściach między sektorami, bo fotele były zajęte. Sami też inicjowali doping, dzięki któremu zawodnicy FaZe mogli się poczuć jakby grali w domu. Zresztą, prawie tak jest – pół żartem, pół serio można powiedzieć, że FaZe to teraz prawie polska drużyna. 😉 Spodek po raz kolejny drżał od braw i okrzyków, a minione dni na długo pozostaną w pamięci wielu osób z całego świata, które mogły obserwować ten turniej na żywo. Tylko jak tu teraz wrócić do rzeczywistości…?

A jak wyglądają Wasze wrażenia z Intel Extreme Masters 2018? Podzielcie się nimi w komentarzach.

Źródło: wł.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Zbigniew Pławecki
Redaktor, specjalista ds. esportu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię