Karty graficzne Nvidia RTX nie mają łatwego startu. Od początku użytkownicy zgłaszają liczne problemy. Część udało się wyeliminować dzięki aktualizacji sterowników, ale spora większość wynika z wad fabrycznych. Ale nie ma czemu się dziwić. Redaktorzy jednego serwisu dostali w swoje ręce dwa RTX-y 2080 Ti i oba okazały się wadliwe.
Jeśli do redakcji trafiają dwie karty graficzne Nvidia GeForce RTX 2080 Ti i obie okazują się wadliwe, to nie jest to normalna sytuacja. Jeszcze gorzej, gdy sprawdzenie przyczyny w obu przypadkach ujawnia wady fabryczne, które ktoś próbował ukryć. Wydaje Wam się, że to niemożliwe? Właśnie z taką sytuacją spotkali się z redaktorzy serwisu Extreme Hardware. Na swoim Facebooku napisali oni:
– Obie wadliwe RTX 2080Ti FE rozebrane, co się okazuje? Wygląda na to, że trzy kości (dokładnie te same na obu kartach, co wskazywać może na błędny proces lutowniczy w fabryce) po wykryciu błędu, prawdopodobnie zostały poddane naprawie polegającej na podlaniu dużą ilością topnika, tak by kości znów złapały kontakt z PCB. Przypomina to tanie naprawy laptopów u Pana „Ziutka” i mniej więcej tak samo trwała była ta „naprawa” gdyż lut znowu strzelił pod wpływem temperatury.
Jak widać sytuacja dotyczy modeli w wersji Founders Edition, czyli produkowanych przez Nvidię. Co więcej, w obu występowały kości pamięci marki Micron, które są głównym powodem problemów. Obie karty zostały zamówione jako nowe, ale raczej trudno je tak określić. Każda z nich poddana była naprawia i to bardzo nieudolnej. Niewielkim pocieszeniem jest to, że zarówno Nvidia, jak i jej partnerzy (Asus, Zotac, MSI, Gigabyte itd.) starają się szybko radzić z wymianami wadliwych egzemplarzy. Nie zmienia to faktu, że sytuacja jest mało komfortowa dla klientów.