Haker, który włamał się na serwery Nintendo i opublikował informacje o devkicie Switcha, został zatrzymany przez FBI. Ma problemy nie tylko z powodu kradzieży poufnych danych, ale również przez materiały pedofilskie, znalezione na jego komputerze.
W 2016 roku do sieci wyciekły poufne materiały z serwerów Nintendo. Wśród nich znajdowały się między innymi informacje na temat Nintendo Switcha, jeszcze przed premierą konsoli. Szybko okazało się, że za wyciek odpowiada 17-letni Ryan Hernandez. Młody haker dostęp do serwerów Nintendo zdobył dzięki metodzie pishingu.
Zobacz: Gracz z banem na czat w Runescape wniósł sprawę do sądu. Uważa, że złamano „wolność wypowiedzi”
FBI szybko wpadło na jego trop i skontaktowało się z nieletnim hakerem i jego matką. Chłopak zadeklarował, że zaprzestanie swojej działalności. Zapewnił też mundurowych, że rozumie przyszłe konsekwencje swoich działań. Agenci postanowili mu odpuścić.
Niestety, co innego słowa, a co innego czyny. Hernandez przez kolejny rok nielegalnie pobierał informacje z serwerów Nintendo. Był do tego tak głupi, że chwalił się swoimi osiągnięciami. Tego służby nie mogły mu odpuścić. FBI po raz kolejny zapukało do jego drzwi, tym razem z mniej przyjaznym nastawieniem. Agenci sprawdzili jego komputer, na którym znaleźli nie tylko dowody na włamania na serwery Nintendo, ale również ponad 1000 filmów i zdjęć o treści pedofilskiej.
Zobacz: Młoda graczka uratowała kolegę chociaż był oddalony od niej o tysiące kilometrów
Chłopak przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jego prawnicy starają się załatwić ugodę, na mocy której Ryan Hernandez spędzi w więzieniu 3 lata. Oprócz tego musi zapłacić Nintendo 258 tys. dolarów kary. Będzie też zarejestrowany jako przestępca seksualny.