Przewodowa czy bezprzewodowa?
Zapewne około 90 proc. graczy wybrałoby myszkę przewodową. Słusznie. Nie bez powodu profesjonaliści używają sprzętów z tradycyjnym kablem i wtyczką USB. No dobrze, wiemy, że myszki przewodowe są lepsze, ale dlaczego? Powodów jest co najmniej kilka. Pierwszym z nich jest masa. W przypadku dynamicznych gier powinniśmy korzystać z jak najlżejszych gryzoni. Modele bezprzewodowe potrzebują dodatkowego źródła zasilania, najczęściej w postaci baterii lub wbudowanego akumulatora. Te są dosyć ciężkie, co wpływa na ogólną masę urządzenia. Dodatkowo mogą wpływać negatywnie na wyważenie, które także jest istotne.
Ale na tym wady urządzeń bezprzewodowych się nie kończą. Nie można zapomnieć o tym, że przesył danych bez kabla zawsze jest narażony na minimalne opóźnienia lub przerwy w połączeniu. Teraz wyobraźmy sobie, że następuje to dokładnie w momencie, w którym mamy zdobyć fraga decydującego o wygranej rundzie, a może nawet całym meczu. Tylko ktoś o mentalności buddyjskiego mnicha nie przekląłby pod nosem. Bądźmy szczery – nie zdarza się to często, ale wszyscy znamy tzw. prawo Murphy’ego, które mówi, że jeśli coś złego może się stać, to stanie się właśnie w najmniej oczekiwanym momencie.
Coś jeszcze? Jak najbardziej. Wspominałem już o zasilaniu myszek bezprzewodowych. Nie tylko zwiększa ono masę urządzenia, ale wymaga też systematycznego ładowania. Można to robić w nocy, gdy smacznie śpimy, ale wystarczy raz zapomnieć i może pojawić się problem. A co, gdy gryzoń „padnie” w środku meczu? Rwanie włosów z głowy i obgryzanie paznokci gwarantowane. No i w końcu myszki bezprzewodowe są sporo droższe. Wystarczy wybrać model, który dostępny jest w obu wersjach, aby łatwo się o tym przekonać. Dla przykładu Logitech G403 z kablem kosztuje około 250 zł. Ta sama myszka w wydaniu bezprzewodowym to koszt rzędu około 380 zł. Różnica jest więc znacząca.