Dzisiaj już wiemy, że Jedi: Fallen Order to świetna gra, która zebrała dobre noty zarówno od recenzentów, jak i samych graczy. Jednak jej początki wcale nie były tak różowe. Lucasfilm, które kontroluje wszystko, co związane z Gwiezdnymi Wojnami, nie było początkowo zachwycone pomysłem.
Stig Asmussen – reżyser gry Jedi: Fallen Order – przyznał, że Lucasfilm początkowo nie było zachwycone pomysłem stworzenia gry w uniwersum Gwiezdnych Wojen, w której pojawiałaby się walka na miecze świetlne. Na początkowych spotkaniach firma kontrolująca wszystko, co związane z marką Star Wars, proponowała stworzenie produkcji, w której gracze mogliby posługiwać się blasterami. Głównymi bohaterami mieliby być łowcy głów na wzór Mandaloriana czy Boba Fetta.
– Pomysł nie był dla nich zbyt komfortowy. W pewnym momencie zaproponowali blastery i łowców głów, ale powiedziałem im, że nie tym zajmuje się nasz zespół. Równie dobrze mogliby nas poprosić o stworzenie wyścigów i nikt nie byłby zadowolony z efektów. Nauczyłem się od nich, że Jedi to Święty Gral. Aby zrobić grę o Jedi, trzeba na to zasłużyć – powiedział Stig Asmussen.
W dalszej części rozmowy Asmussen przyznał, że Respawn Entertainment i Lucasfilm mieli sporo kłótni z powodu kreatywnych decyzji na temat Jedi: Fallen Order. Właściciele marki Star Wars na kilka pomysłów odpowiedzieli stanowcze „nie”, co w pewnym momencie mocno frustrowało deweloperów i twórców gry. Jednak z czasem zrozumieli, że to Lucasfilm rządzi Gwiezdnymi Wojnami i trzeba się dostosować.
Ostatecznie Lucasfilm zgodziło się na stworzenie gry, w której główny bohater jest użytkownikiem mocy, ale nie jest Rycerzem Jedi. Tym niejako staje się dopiero z czasem. Tak właśnie powstało Jedi: Fallen Order, które znamy. Jest też spora szansa, że powstanie kontynuacja.