Projektanci Ryzena chyba nie spodziewali się, że ich procek będzie działać jak potwór, ale zamknięty w klatce. Jego okowami nie są błędy inżynierów AMD, a programistów na usługach Microsoftu.
Zapowiadany procesor Ryzen z serii 7 miał w końcu okazję by pokazać środkowy palec swojemu odwiecznemu konkurentowi. Prezentowane testy wydajności były obiecujące. Topowy Ryzen wyprzedzał w ilości wyświetlanych klatek w grach rzekomo mocniejszą i7 7. generacji. Jednak w chwili premiery stało się coś brzydkiego, a wręcz psującego renomę nowego CPU. Nie zawinili producenci Ryzena, a software i urządzenia nie potrafiące w pełni wykorzystać jego mocy obliczeniowej.
Na szczęście ma to ulec zmianie. Z twórcami Windowsa trwają już negocjacje, a i pewnie z rzemieślnikami odpowiedzialnymi za płyty główne prowadzone są zażarte dyskusje. No bo tak być nie może, że Sniper Eilte 4 śmiga o 10 klatek więcej na najwyższych detalach w stosunku do i7-7700K, a z kolei o blisko 60 mniej w Cieniu Mordoru. Wiadomym jest, że renderowanie wątpliwej urody orków nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych, ale procesor nie powinien tego aż tak przeżywać.
Problem tkwi w tym, że sprzęt czasem nie ogarnia, który rdzeń procesora jest fizyczny, a który logiczny. Potrzebny jest wobec tego dodatkowy soft do systemu bądź aktualizacja BIOS-u potrafiące zarządzać dostępnymi zasobami procesora. Wszyscy posiadacze Ryzena nie muszą przesiadać się na Intela. Trochę cierpliwości i problem zostanie załatwiony. Tym samym nie obrażać się na AMD, że coś tu nie gra. Pamiętajcie, że producencką rzeczą jest popełniać błędy, a cechą prawdziwych graczy wybaczać.
Źródło: pcworld.com