Baśniowa platformówka powróci w nowej odsłonie na wszystkie growe platformy. Pytanie tylko, czy twórcom uda się odzyskać dawny blask serii…
Trine 3: The Artifacts of Power niemal pogrzebała studio Frozebyte. Pomysł przeniesienia gry na trójwymiarową scenę okazał się zgubny w skutkach finansowych oraz względem zadowolenia publiki. Po premierze twórcy dość szybko zrobili rachunek sumienia i przeprosili fanów serii, zachowując przy tym śmiertelną powagę.
Kolejny krok miał być dla nich „być albo nie być” w gamingowej branży. Początkowo brali pod uwagę sequel lub płatne DLC. Jednak od czasu, gdy uzyskali dofinansowanie z UE, stało się jasne, że nie będzie to mała produkcja, a niezależna część. Wczoraj słowo stało się ciałem, bowiem oficjalnie potwierdzono Trine 4: The Nightmare Prince.
Trine 4 będzie najlepsza odsłoną gry. Odświeżyliśmy naszą miłość do serii, usłyszeliśmy i zobaczyliśmy opinie fanów, a nasze serca są nastawione na przekraczanie tych oczekiwań. Trine powraca! – powiedział dyrektor generalny Lauri Hyvärinen
Baśniowa platformówka ma zadebiutować w 2019. Nie wiadomo, czy zostanie przedstawiona w formule 2D lub 3D, ale twórcy wykazują duży optymizm w swoich poczynaniach twierdząc, że „będzie to gra jakiej chcą gracze”. Oby tak się stało, byśmy mogli dopisać nowe Trine do listy najlepszych gier kooperacyjnych.