Szykuje się spora zmiana w procesorach Intela. Niebiescy już nie tylko zwiększają liczbę rdzeni, ale zamierzają też wyposażać układy w rożne rodzaje jednostek. To zupełnie tak, jak ARM w przypadku architektury big.LITTLE.
Architektura big.LITTLE sprowadza się do tego, że w jednym procesorze mamy dwa rodzaje rdzeni – wydajne i zużywające sporo energii oraz wolniejsze, ale energooszczędne. Pierwsze są wykorzystywane tylko wtedy, gdy jest to konieczne, czyli w momencie uruchamiania bardziej wymagających aplikacji. Przy niskim obciążeniu działają energooszczędne jednostki, dzięki czemu smartfony mogą działać dłużej bez konieczności podłączania ładowarki lub powerbanka.
Zobacz także: Tajemniczy, 8-rdzeniowy procesor Intela w bazie Futuremark
Podobne rozwiązanie Intel chce zastosować w procesorach Lakefield. W układach miałyby się znaleźć wydajne rdzenie Ice Lake oraz energooszczędne Tremont. Takie rozwiązanie może trafić do 10. serii procesorów Core. Na razie nie wiadomo czy w wersji desktopowej, co raczej nie miałoby większego sensu, czy tylko w procesorach do laptopów. W mobilnych układach dbanie o niskiej zużycie energii ma zdecydowanie większe uzasadnienie.
Póki co wiemy, że architektura Ice Lake ma być produkowana w ulepszonej litografii 10 nm, czyli 10 nm+. Do sprzedaży mają trafić na przełomie 2019 i 2020 roku. Przed nimi na sklepowe półki trafi jeszcze 9. seria procesorów Core, znana na razie pod nazwą Cannon Lake. Intel zapewnia, że proces technologiczny 10 nm, w porównaniu do 14 nm, pozwoli na zwiększenie wydajności o 25 procent i zmniejszenie zużycia energii o maksymalnie 45 procent. Z kolei 10 nm+ to kolejne usprawnienia o kolejno 15 i 30 procent.
Zobacz także: Nadchodzą nowe procesory Coffee Lake dla desktopów. Idealne dla graczy?
Nie wiadomo jeszcze, jak na takie rozwiązanie zareaguje Microsoft. Z pewnością system Windows wymagałby aktualizacji, dzięki którym byłby w stanie zarządzać dwoma rodzajami rdzeni w jednym procesorze.
Źródło: TechPowerUp