Wstęp
Logitech G910 Orion Spectrum jest modelem przeznaczonym dla konkretnej grupy użytkowników. Ma sporo przycisków do makr i programowalne podświetlenie RGB dla każdego znaku. Klawiatura nie jest uniwersalna, jak chociażby model G610 MX Brown, acz będzie świetnym rozwiązaniem dla wymagających graczy.
Specyfikacja techniczna:
Przełączniki: Romer-G
Podświetlenie: RGB
Klawisze specjalne: Klawisze funkcyjne Makra (9 klawiszy z oznaczeniem G), przyciski sterowania multimediami
Kabel: USB 2.0, bez oplotu o długości 1.8 M
Wymiary i waga: 210,0 mm x 505 mm x 34,3 mm, 1500 g
Cena: 879 zł
Logitech w świecie klawiatur już dawno wyrobił sobie właściwą markę serwując graczom sprzęt typowo gamingowy. Czasem sięga po rozwiązania sprawdzone, jedynie lekko je udoskonalając. Tak też się stało w przypadku modelu G910 Orion Spectrum, który nie jest nową konstrukcją, a jedynie odświeżoną wersją G910 Orion Spark. W stosunku do swojego protoplasty Spectrum ma ten sam układ klawiszy i wszelkie cechy dotyczące funkcjonalności. Aczkolwiek nie jest to wierna kopia, bowiem ma dwie fizyczne cechy, które w znaczący sposób podwyższają wygodę korzystania z klawiatury. Zanim jednak do tego przejdziemy zacznijmy od podstaw.
G910 to jedna z pierwszych klawiatur mechanicznych wyposażonych w autorskie przełączniki Romer-G z pełnym systemem anti-ghosting, który zapobiega blokowaniu przycisków nawet w sytuacji wciśnięcia wszystkich na raz. Producent chwali się, że są o wiele wytrzymalsze od wszystkich rodzajów przełączników typu MX. Jeśli wierzyć Szwajcarom, przyciski przetrwają do 70 mln kliknięć. Kolejną obiecanką jest lepsza kultura pracy. G-Romero mają skrócony czas reakcji o 25%, jednakże jakoś specjalnie nie zauważyłem tej poprawy. Cofając się myślami do przeprowadzanych przeze mnie testów Logitecha G610 Orion Cherry MX Brown, nie odczułem w żaden sposób żebym pisał szybciej bądź z większą efektywnością. Traktować to można jako udane hasło reklamowe aniżeli rzeczywisty wpływ na sposób pisania na klawiaturze. Po kilku uderzeniach w klawisze miałem już wyrobione zdanie.
Chociaż charakteryzują się podobną siłą nacisku i różnią tylko 0,5 mm punktem aktywacji (skok w MX Brown 2 mm, Romer-G 1,5mm), śmiem twierdzić, że przełączniki MX Brown są o wiele lepsze. Progi nacisku są bardziej wyczuwalne i tak, jakby płynniej cofały się do pozycji początkowej. Natomiast w G-Romero po wybraniu znaku, mocniej wypychało palec do góry. Mimo przegranej walki z przełącznikami MX Brown, dużą zaletą G910 Orion Spektrum jest mniejszy stopień oddziaływania na zmysł słuchu. W trakcie korzystania z klawiatury nie umknęło mojej uwadze to, że jest troszeczkę cichsza. Charakterystyczny dla niej jest metaliczny dźwięk, który wydobywa się tuż po dociśnięciu przycisku do podstawy rusztowania. Zyskuje również pod względem wizualnym. Mamy tutaj do czynienia z podświetleniem RGB, a nie monochromatycznym. Możemy wybrać tryb podświetlenia, natężenie światła i odcień koloru, a to wszystko predefiniowane dla każdego pojedynczego znaku. Ponadto obok standardowych przycisków odnajdziemy w dwóch sekcjach logo firmy i nazwę modelu, które również podświetlane są za pomocą diod RGB.
Ergonomia
Kolejną udaną rzeczą w Spectrum są dobrze rozlokowane przyciski. Ciężko mi stwierdzić czy większość mechaników zachowuje te same odstępy między klawiszami, ale te zastosowane tutaj są wymierzone idealnie. Wydaje mi się, że przyciski ściślej do siebie przylegają niż we wspomnianym modelu G610, dzięki czemu mniej kurzu będzie przedostawać się do środka. Bardziej od wszędobylskich pyłków niepokoi mnie brak oplotu kabla zakończonego interfejsem USB 2.0. Oczywiście jest wzmocniony przy łączeniu klawiatury, lecz osłona w postaci gumy przy takiej klasie sprzętu prosi się o wymianę na bardziej trwały materiał. Smuci mnie również to, że producent nie pozwala mi odłączyć przewodu od klawiatury, gdyż jest na stałe przytwierdzony do obudowy.
Słów może kilka o samym pancerzu. Główną cześć blatu pomalowano czarnym matem i prezentuje się nad wyraz dobrze. Przede wszystkim nie odbija światła przez co nie odwraca uwagi. Gdy poziom kurzu osadzający się na klawiaturze drastycznie wzrośnie, dosyć łatwo ją wyczyścić. To samo wykończenie zaaplikowano do podkładki pod nadgarstek. Możemy ją zdjąć, wypucować i z powrotem zamontować na miejsce przeznaczenia. Jest ona istotnym elementem zestawu, bowiem podczas pracy możemy oprzeć na niej dłonie i nieco ulżyć ciężarowi dźwiganemu przez barki. Przekręcając klawiaturę na brzuch, odnajdziemy 7 mat antypoślizgowych, które uniemożliwiają ślizganie się sprzętu po podłożu.
Logitech G910 Orion Spectrum to solidna konstrukcja, ale nie dla wszystkich będzie wygodna. Muszę powiedzieć o pierwszej rzeczy, która nie spodobała mi się od samego początku, a mianowicie wysokość profilu klawiatury. Nie jest wysoka przez co osoby przyzwyczajone do większego pochylenia momentalnie odrzucą ten model. Nie pomaga jej nawet para nóżek oferująca jedynie jeden poziom podwyższenia. Jak dla mnie jest nadzwyczaj za niska, lecz pamiętajmy o tym, że jest to sprawa indywidualna i każdy będzie inaczej rozpatrywać ten element.
Wspomniane wcześniej dwie różnice dzielące Sparka i Spectrum dotyczą bezpośrednio wyglądu oraz poziomu komfortu. Niektórzy z Was mogą pamiętać charakterystyczny kształt nakładek klawiszy zastosowanych w modelu Spark. Były dosyć niestandardowe, a mówiąc konkretniej, próbowały naśladować efekt trójwymiarowości. Użytkownicy skarżyli się na głębokie wklęśnięcia i wysokie krawędzie nakładki, toteż trudniej było dopasować szerokość opuszka palca do profilu klawisza. To miało swoje przełożenie na większą ilość popełnianych błędów. Wiele skarg poleciało również w kierunku „barokowej” podkładki pod nadgarstek (wcięcia, łączenia, nierównomierny deseń, kompozycja szlaczkowa). Krezusowy charakter okazał się za nadto wyszukany i jednocześnie niewygodny w użyciu. Nieprzychylne opinie zmusiły niejako Logitech do zmiany koncepcji, by odpuścić sobie ekstrawagancki design klawiatury, a skupić się na jej praktyczności. W Spectrum podjęto próbę stworzenia pomostu między klasycznym estetyzmem i wysoką ergonomią. W końcu otrzymaliśmy nakładki na przełączniki, które dobrze wpasowują się w palce. Są o wiele mniej wklęsłe i łatwiej wybija się wybrane znaki. Metamorfozę przeszła także podkładka pod nadgarstek. Nie jest już tak frymuśna. Przez całą swoją długość ma jednolitą powierzchnię i ścięte boki dopasowane do kształtu rusztowania.