Strona głównaRecenzjeRecenzja myszki Logitech G203 Prodigy Gaming Mouse.

Recenzja myszki Logitech G203 Prodigy Gaming Mouse.

Gryzoń choć niewielkich rozmiarów potrafi naprawdę dużo. Logitech G203 ma świetne podświetlenie, sporo, jak na mychę, programowalnych funkcji oraz bardzo czuły sensor, toteż stworzona jest do dynamicznych rozgrywek. W tej cenie naprawdę ciężko znaleźć coś lepszego… 

 

Specyfikacja techniczna:

Sensor: Optyczny Mercury
DPI: 200-6000
Polling Rate: 1000 MHz
Kabel: USB, bez oplotu o długości 2m
Wymiary i waga: 116,6 mm x 62,15 mm x 38,2 mm, 85 g
Cena: 169 zł

Równocześnie z testami klawiatury Logitech G610 Orion Brown, weryfikowałem jakość myszki gamingowej Logitech G203 wraz z dedykowaną podkładką pod mysz Logitech G240. Przed przystąpieniem do zaawansowanych prac z udziałem wspomnianego sprzętu, zerknąłem na stronę producenta w celu odnalezienia ceny (bo lubię wiedzieć jak wielka odpowiedzialność spoczywa w moich rękach). I muszę powiedzieć, że nieco się zdziwiłem, ale nie dlatego, że myszka nie okazała się droga – 169 zł. Mój wzrok przykuła cena podkładki, bowiem praktycznie kosztuje tyle, co połowa myszki – 84,99 zł. Czym prędzej więc zamknąłem przeglądarkę i rozpakowałem sprzęt.

Pewnie znacie to uczucie, gdy kupujecie sobie coś nowego i rozpiera Was ekscytacja i niepewność. W tej chwili przeżywałem podobne emocje. Nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Model G240 wyraźnie zakrawał o przedział budżetowy, ale dałem mu szansę. Otwieram delikatnie karton, po czym zatrzymuje oczy na niepozornej myszce. Pierwsza myśl jaka mnie wówczas naszła: jakaś taka mała? Aczkolwiek z każdą kolejną mijającą minutą zaczynałem nabierać do niej szacunku. Zaraz dowiecie się dlaczego.

 

Ergonomia

Badając ją pod katem urody, miałem wrażenie, że gdzieś już to widziałem. I to nawet nie „gdzieś”, a na stronie producenta sprzętu. Model G203 jest prawie że identyczny względem G Pro. Ten sam kształt, krągłości, umiejscowienie  przycisków i podświetlenie. Dosłownie toczka w toczkę, a jednocześnie kosztuje dwa razy więcej. Rozstrzał cenowy akurat nie wynika z wyglądu a z oferowanego zakresu rozdzielczości, ale o tym później. Myszka G203 ma bardzo klasyczny, ponadczasowy krój. Wygląda prosto i bez zbędnych wykończeń. Pokryta jest czarnym matowym tworzywem, który nadaje ton neutralności. Z dwóch stron ma ścięte boki, zwężające się ku podstawie. Ponieważ jestem przyzwyczajony do bocznych wcięć w myszce, ten sposób chwytu nie przypadł mi do gustu, ale jak wiadomo każdy ma inne preferencje. Wyposażona została w dwa główne przyciski, które oddziela rolka i przycisk standardowo przypisany do zmiany dpi. Zaś po boku z lewej strony są jeszcze dwa dodatkowe przyciski ułożone wzdłuż linii obudowy. O kabelku odprowadzającym sygnał z myszki do komputera można powiedzieć tylko tyle, że jest to konwencjonalne zastosowanie osłonki gumowej o wzmocnionym zakończeniu przy podstawie myszki.

Natomiast mata pod myszkę G240 wyglądem w niczym nie zaskakuje. Jej rozmiary to 280 x 340 x 1mm i waży 90 g. Jest nie za duża i nie za mała. Od spodu zastosowano elastyczną gumę koloru niebieskiego, a górną jej część pokrywa czarny materiał o bardzo delikatnym splocie. Tuż po podłączeniu myszki i kilkukrotnym przejechaniu po powierzchni maty, wiedziałem już, że podkładka warta jest swojej ceny. Nie ślizga się nawet przy agresywniejszych ruchach ręką. Jest niezwykle elastyczna, nie marszczy się i jest idealnie dopasowana do czujnika myszki Logitech. W tym momencie nie mogłem oczekiwać po niej niczego więcej. Miałem niewielkie obawy w stosunku do wycierania się materiału, ale po dwutygodniowym epizodzie nie stwierdziłem żadnych defektów.

 

Podświetlenie

Od tej chwili cały swój czas poświęcałem myszce. Kabel USB znalazł się w porcie i zostałem zaatakowany milionem kolorów. Logitech G203 rozświetlił mi cały pokój. Wewnątrz myszki czaiło się na mnie podświetlenie RGB oferujące 16,8 miliona kolorów. Jej pole przechodzi od bocznej linii obudowy, zatacza rogala i kończy swoją drogę po przeciwnej stronie boku. Wąski pasek podświetlenia całkiem dobrze prezentuje się na tle całej obudowy i nadaje gamingowy charakter myszce. Światełko również przechodzi przez logo umiejscowione na górnej części myszki. Za design ma już u mnie plusa , ale by orzec o ogólnej jakości potrzeba czegoś więcej. Następnym poczynionym krokiem był egzamin z czułości.

Logitech zastosował tu sensor optyczny Mercury z 32-bitowym procesorem typu ARM. Model G203 oferuje rozdzielczość z przedziału 200-6000 DPI z prędkością śledzenia ruchu 200 IPS, raportowanie wynoszące 1000 Hz i akcelerację do 25 G. Ponadto producent określił żywotność przełączników na 10 milionów kliknięć i trwałość ślizgaczy do 250 km. Jednak osobiście nie jestem zbyt ufny względem deklarowanych przez producenta wartości, póki nie skonfrontuje tego z rzeczywistością. O ile nie będę mieć okazji zajeździć myszki na taką odległość i nie wypstrykam jej nawet na milion razy, to jednak mogę sprawdzić, jak dobrze sensor odczytuje ścieżki wytyczane na podkładce.

I bez kozery powiem, że producent nie kłamał. Myszka G203 jest bardzo czuła i precyzyjna. Miałem okazję sprawdzić to i pod systemem Windows, a także bezpośrednio w grze, która wymaga szybkiej reakcji kursora. Z zaprogramowanych rozdzielczości wybrałem bodajże 800 dpi i już miałem przeczucie, że to dla mnie wystarczające, ale przeskoczyłem o kolejny próg do 1600. Rezultat był taki, że zacząłem zabijać. Grając terrorystą w rozgrywce CS:S, starałem się dobierać broń, która zmusza właściciela do dokładnego celowania. W ruch poszły snajperki, a efekt był taki, że przeciwnicy nie mogli oprzeć się mojemu AWP. Sensor myszy tak dokładnie odwzorowywał ruch, że celownik bardzo gładko przechodził w pozycji horyzontalnej i wertykalnej. Aż dziw, że Logitech G203 kosztuje tylko 169 zł.

 

Programowalność

Tak samo jak w przypadku klawiatury Logitecha G610 Orion MX Brown, pokusiłem się o sprawdzenie funkcji oprogramowania Logitech Gaming Software wobec myszki. Odpaliłem więc aplikację i moim oczom ukazały się opcje zmiany podświetlenia (tryb oddychania i przełączania kolorów) uwzględniające kolor, jasność i szybkość, mapa termiczna wyklikanych przycisków, ustawienia wskaźnika (ustawienia szybkości sondowania, ręczna konfiguracja poziomu czułości) oraz opcja dostosowania przycisków wraz z dopasowaniem ich do profilów gier. Gracze docenią to, że myszka ma wbudowaną pamięć i będzie wstanie przechowywać zapisane profile bez konieczności instalowania oprogramowania na innym komputerze.

 

Podsumowanie

Z mojej strony mogę dodać jedynie to, że to była jedna z lepszych myszek, na których miałem okazję pracować. Od myszki oczekuję tego, aby dobrze spasowała się z moją dłonią i była precyzyjna. Myślę, że ten test zdała na piątkę i mogę polecić ją każdemu graczowi. Użytkownikom z większymi dłońmi może przeszkadzać jej wielkość i tutaj radziłbym zainwestować np. w Logitecha G602. Niniejsze urządzenie nie sprawi, że zaczniesz grać jak zawodowiec, ale z pewnością pomoże ci się nim stać. W przypadku zakupu myszek gamingowych odradzam zabawy na gołym blacie lub na standardowych podkładkach za 15-20 zł. Nie musicie od razu nabywać kompletu z Logitecha, ale jeśli nie zamierzacie grać z urywanym sygnałem sensora i zacięciami ruchu, to warto kilka złotych więcej dołożyć do maty z lepszym materiałem.

[pm]+precyzyjny sensor
+wysoka rozdzielczość
+podświetlenie RGB
+klasyczny design
+cena
+rozmiar myszki…
-…który dla posiadaczy większych dłoni będzie zbyt mały
-przewód bez oplotu
[/pm] 

Źródło:

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Grzegorz Rosa
Redaktor, szef działów gry i audio

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię