Aktualnie trwa burzliwa dyskusja na temat tego, czy gry są winne strzelaninom w Stanach Zjednoczonych. To, czego obiektem była siedziba Square Enix, może być niezdrowym argumentem dla zwolenników tej tezy.
Kilka tygodni temu fanami anime wstrząsnęła informacja o podpaleniu japońskiego studia Kyoto Animation. Okazuje się, że pewien sfrustrowany Japończyk groził podobnym atakiem na siedzibę Square Enix po tym, jak bezskutecznie domagał się od nich zwrotu pieniędzy za zakupioną grę. Nie wiadomo dokładnie o jaki tytuł chodzi, a jedynie to, że gra okazała się dla frustrata zbyt trudna. Co ciekawe, Kenichi Hiratsuki, bo tak nazywa się ów gracz, nie jest jakimś nabuzowanym hormonami nastolatkiem, a statecznym (wydawało by się) 40-latkiem…
Zobacz: Dział etyki w Square Enix domaga się zmniejszenia krągłości Tify w Final Fantasy 7 Remake
Aktualnie niedoszły podpalacz odpoczywa od gier w areszcie, bo japońska policja nie miała większych problemów z jego namierzeniem. I pomyśleć, że rzucenie soczystym bluzgiem w stronę ekranu bywa przez niektórych odbierane jako przejaw agresji.