Dobre wieści nadchodzą z Brukseli. Koalicja kilkunastu krajów należących do Parlamentu Europejskiego, w tym Polski, dość skutecznie wyhamowała prace nad “Dyrektywą o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym”, nazywaną przez wielu przeciwników ACTA 2.0.
Na pewno wielu z Was kojarzy jakie kontrowersje i protesty wzbudziły plany przyjęcia ACTA, które miały miejsce w 2012. Tym razem sprawą media i opinia publiczna nie interesowały się aż tak żywo, co nie oznacza, że temat nie był – i nadal nie jest – poważny.
Zobacz: Czujesz, że Twój internet nie działa jak powinien? Teraz łatwiej to udowodnisz
W skrócie, ACTA 2.0 miała bronić interesów twórców, ale w dość radykalny sposób. Sprowadzał się on do tego, że wszelkie agregatory treści (w tym serwisy społecznościowe takie jak Facebook czy Twitter) musiałyby kupić licencje na prezentowanie tytułów, zdjęć i fragmentów tekstów, do których prowadziłby umieszczony w postach czy tweetach odnośnik. Dość obrazowo przedstawiło te zmiany Google, pokazując jak wyglądałaby strona wyszukiwania po wprowadzeniu nowych przepisów, a bez niezbędnej licencji. Na stronie z wynikami nie zobaczylibyśmy… kompletnie nic, poza linkiem do danej strony. Żadnych zdjęć, miniaturek filmów czy “leadów” stron.
Oprócz tego protestującym krajom nie podoba się jeszcze jeden przepis zawarty w Dyrektywie, mówiący o odpowiedzialności ponoszonej przez serwisy za treści, które opublikują użytkownicy. Najbardziej zapewne dotknęłoby to serwisy w Polsce – wiemy doskonale jakie szambo potrafi czasem wybijać z komentarzy w najpopularniejszych portalach. Choć… akurat zajęcie się tym tematem uważam za bardzo potrzebne.
Zobacz: Fortnite, PUBG, Paladins zakazane – chińska cenzura zbiera swoje żniwo
Prace nad dyrektywą zablokowano zanim trafiła do rozmów trójstronnych, które miały być ostatnim etapem przed przyjęciem nowego prawa. Jego zapisom, oprócz Polski, sprzeciwiają się: Belgia, Chorwacja, Finlandia, Holandia, Luksemburg, Niemcy, Portugalia, Słowenia, Szwecja i Włochy. To nie oznacza jednak, że walka się kończy – przepisy nadal będą opracowywane, aż w końcu wszystkie kraje będą co do nich jednomyślne. Nie wiadomo jednak kiedy kraje PE znowu usiądą do rozmów.
Tzw. Unia Europejska wytworzyła silne mechanizmy obronne przed narodami, nie ważne jak będziemy się starać to oni i tak zagrają na czas. Naprawdę mam dość tego systemu, wyjść i zostać co najwyżen w Shengen.