Decyzja Capcomu niesie za sobą wiele konsekwencji. Masowe zwolnienia, anulowanie projektów gier i miliony dolarów straty…
Capcom miał w planach rozbudowę swojej firemki na dalekim zachodzie, jednak po ich ostatnim obwieszczeniu można uznać, że nic z tego nie wyjdzie. Po kilku latach od założenia oddziału w Kanadzie 158 pracowników wyleci na bruk. Powodem jakoby ma być chęć centralizacji wszystkich projektów na miejscu w Japonii.
Niewykluczone, że sprawa dotyczy także jakości gier produkowanych przez Capcom Vancouver. Szczególnie jeśli chodzi o serię Dead Rising, bowiem już od jej drugiej odsłony przejęli nadzór nad rozwojem gry i z każdą kolejną premierą było coraz gorzej. Najwyraźniej, w trakcie prac nad Dead Rising 5 szefowie studia uznali, że jej poziom jest poniżej oczekiwań, stąd decyzja o zamknięciu zagranicznego oddziału.
Co to oznacza dla właścicieli branżowego giganta? Zamrożenie projektów i ogromne straty finansowe sięgające 40 mln dolarów. Niepokojące jest to, co się stanie z popularną serią gier TPP o zombiakach. Na pewno będzie kontynuowana, gdyż w portfolio Capcomu uchodzi za bardzo rozpoznawalną markę. Jednak proces twórczy kolejnej części może się znacznie przedłużyć.