Wstęp
Od 1,5 roku jestem szczęśliwym posiadaczem pada Razer Wildcat. Kiedy dowiedziałem się, że w moje ręce trafi kolejne urządzenie producenta – Razer Raiju Tournament Edition, zaświeciły mi się oczy. Czy mój entuzjazm był równie duży po zakończeniu testów?
Zestaw sprzedażowy
W ładnie wyglądającym, dosyć sporym pudełku znajdziemy skromny, ale dobrze zapakowany zestaw. W jego skład wchodzi pad, odczepiany kabel USB w solidnym oplocie, zestaw instrukcji, podziękowania za zakup oraz zestaw naklejek.
Wygląd i wykonanie, ergonomia
Raiju Tournament Edition jest wykonany perfekcyjnie. Głównie z wysokiej jakości plastików, ale mamy tu również gumę na gałkach analogowych oraz w dolnej części pada, co ułatwia trzymanie go i zapewnia pewny chwyt podczas dynamicznej rozgrywki. Wildcat jest od spodu plastikowy, ale ma w zamian wyprofilowaną powierzchnię ułatwiającą ułożenie palców. A w razie potrzeby w zestawie znajdują się naklejki z gumową powierzchnią, które można nakleić w tym miejscu. Mimo wszystko, wolę rozwiązanie z Raiju.
Choć mamy tutaj do czynienia z padem stworzonym z myślą o PlayStation, oferuje on układ przycisków znany z Xboxa. Oczywiście – ten lepszy układ przycisków 😊 (sorry fani DualShocka). Zachowane zostało jednak oznaczenie przycisków symbolami figur geometrycznych zamiast liter, a w miejscu przycisku z logiem Xboxa (jak w modelu Wildcat) zajął panel dotykowy. W dolnej części mamy jeden przycisk konfiguracji, zamiast trochę brzydkiej belki z czterema guzikami Wildcata. Bez zmian pozostało umieszczenie gniazda Jack 3,5mm.
Przyciski akcji zarówno w modelu Raiju, jak i Wildcat są mechaniczne. Z tą różnicą, że w pierwszym ich skok jest dużo większy, przez co przycisk pokonuje dłuższą drogę do momentu aktywacji. Korzystanie z przycisków jest dzięki temu przyjemniejsze, ale są one wyraźnie głośniejsze oraz samo naciśnięcie wymaga minimalnie więcej czasu. Dlatego też w bardziej dynamicznych grach mimo wszystko lepiej sprawdza się Wildcat.
W górnej części pada mamy pierwsze nietypowe rozwiązania. Układ przycisków jest standardowy – dwa spusty/triggery L2 i R2 oraz dwa przyciski L1 i R2. Spusty chodzą idealnie. Są bardzo płynne i precyzyjne, co z pewnością docenią fani wyścigów samochodowych.
Dla miłośników strzelanek przygotowano możliwość skrócenia drogi potrzebnej do aktywacji przycisku. W tylnej części pada znajdują się dwie zapadki. Po ich przesunięciu, triggery wciskają się tylko do mniej więcej 1/4 wysokości, od razu aktywując przycisk. Dzięki temu czas potrzebny do wciśnięcia przycisku strzału znacznie się zmniejsza, co jest bardzo przydatne w sieciowych strzelankach.
Oprócz tego z tyłu pada znajdują się cztery programowalne przyciski z oznaczeniami M1 – M4. Ich przeznaczenie można dowolnie modyfikować i przypisać do nich np. konkretne przedmioty z ekwipunku lub np. rzut granatem. Ale o ile przyciski M1 i M2 znajdujące się na górnej krawędzi są faktycznie wygodne, tak M3 i M4 nie do końca.
Znajdują się zawsze pod palcem i jeśli np. zdarzy nam się potrzeba trzymania pada tylko jedną dłonią, próby nie wciśnięcia jednego z tych przycisków będą karkołomne. W Wildcat’cie te dwa przyciski umieszczono znacznie lepiej, a jeśli z nich nie korzystamy, można je w prosty sposób wykręcić z obudowy za pomocą dołączonego do zestawu śrubokrętu.
Raiju Tournament Edition to połączenie pada do PS4 i Xboxa nie tylko pod względem układu przycisków, ale i kształtu. Choć bliżej mu do sprzętu Microsoftu, to jednak same rogi, za które trzymamy pad są ustawione pionowo, jak w DualShocku, a nie po skosie jak w kontrolerze Xboxa. Nie jest to jednak żadna wada. Pad jest duży, ciężki i dzięki temu bardzo wygodny.
Warto też wspomnieć o wibracjach, które są bolączką Wildcata. Są one bardzo agresywne i twarde, a pad przy nich nieprzyjemnie klekocze. W Raiju wibracje są zupełnie inne. Bardzo miękkie, dzięki czemu są dużo przyjemniejsze podczas rozgrywki. W przypadku Wildcata, w grach które nadużywają wibracji, czasami dla świętego spokoju je wyłączałem.
Witam.
Co z problemami tego pada? Czy zostały już naprawione w obecnej wersji z 2019?
Chodzi o opoznienia przez połączenie bluetooth oraz problemy z analogami. Był to naprawdę masowy problem z którym nie radził sobie serwis Razer. Aktualizacje firmware nie naprawiamy problemów.
Rewizja 2019 wyeliminowała problem z analogami (drift stick). Natomiast wystepuje nadal niewielki lag po BT. Po kablu jest OK