Chris Robert i pracownicy studia Cloud Imperium Games są autorami największego przekrętu w dziejach branży gamingowej. Nowe zmiany w regulaminie zabezpieczają wszystkie zebrane przez nich pieniądze.
W projekt Chrisa Roberta uwierzyło tysiące graczy, którzy wsparli jego pracę milionami dolarów. Jednak ich wiara w ukończenie Star Citizen zaczęła słabnąć wraz z przeciąganiem fazy produkcji. Po 6 latach nadal nie widać końca i prawdopodobnie zbyt prędko go nie zobaczymy. Dlatego też niektórzy zaczęli składać wnioski o zwrot pieniędzy.
To, co wydawało się kwestią zwykłych formalności, okazało się drogą przez mękę. Twórcy chyba spodziewali się, że prędzej czy później „wspieracze” upomną się o swój wkład, więc po cichu w 2016 zmienili kilka ustępów w regulaminie użytkowania. Rzecz jasna, na swoją korzyść. Nowe regulacje dotyczące zwrotów pieniędzy zabezpieczyły budżet na grę w sposób definitywny. Żaden z użytkowników, który dołożył się do rozwoju Star Citizen nie może liczyć na odzyskanie pieniędzy, nawet, jeśli transakcje były dokonane przed zmianą regulaminu.
Jedną z takich ofiar jest Ken Lords, który zasilił konto deweloperów kwotą 4,5 tys. dolarów. Początkowo chciał dogadać się z twórcami, aby Ci oddali mu chociaż 3800 dolarów, jednakże i ta prośba została przez nich zignorowana. W tej sytuacji Ken postanowił zgłosić sprawę do sądu. Prawo niestety nie było po jego stronie. Sąd odrzucił jego wniosek powołując się na ustanowiony regulamin użytkownika, który jasno określa warunki transakcji.
Wygląda więc na to, że Chris Robert i ludzie odpowiedzialni za produkcję Star Citizen mogą teraz bezkarnie korzystać ze środków uzyskanych z kampanii. Co więcej, ich regulamin został tak skrzętnie napisany, że nie muszą nawet wypuścić gotowego produktu. Są praktycznie nie do ruszenia. Jedyne co mogą stracić to wiarygodność i dobrą reputację… Czas pokaże, czy dalej będą ciągnąć tę farsę, czy może naprawdę ich gra jest tak ambitna, że wymaga po prostu większego nakładu pracy.
Źródło: techspot.com