Dziwne rzeczy dzieją się aktualnie w Virtus.pro. Nie wiemy, jaka jest sytuacja wewnątrz drużyny i jak zawodnicy dogadują się między sobą. Jednak ostatnia, szczera wypowiedź Snaxa sugeruje, że nie dzieje się najlepiej. Janusz wręcz skrytykował kolegów.
Atmosfera wokół Virtus.pro jest w ostatnich tygodniach napięta. Co gorsze, to właśnie zawodnicy pogarszają ją w największym stopniu. Najpierw pasha napisał, że będzie cudem, jeśli to przetrwają, aby kilka tygodni później otwarcie pokłócić się z ojcem Neo i nazwać go bucem polskiego esportu. Teraz swoje 3 grosze dorzuca Janusz ‘Snax’ Pogorzelski, który w szczerym poście na Facebooku ujawnia kilka kwestii. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ma nieco żalu do swoich kolegów i otwarcie ich krytykuje.
– Kończę z byciem IGL-em na ten moment – napisał Snax na Facebooku. – Moje prowadzenie miało z jednej strony uwolnić Neo, który miał się skupić na swojej grze i ją polepszyć, ale chyba nie wyszło. Starsza część naszego zespołu nie potrafiła aż tak dopasować się do stylu, do którego ja zawsze dążyłem (freestyle), więc szukali problemów na każdym kroku – dodał.
Nie jest to spokojna i wyważona wypowiedź. Snax otwarcie mówi, że Neo cały czas gra słabo i dodaje, że koledzy niepotrzebnie szukali problemów w jego prowadzeniu. Na kilometr czuć żal i niezadowolenie, które wypływają ze słów Janusza. Tym bardziej, że później dodaje:
– Niesamowite jest to, że dla dobra drużyny ja (jeden z lepszych w tej drużynie) poświęciłem się na bycie liderem po to, aby poustawiać nas jakość do porządku, odrzucając możliwość bycia znowu w najlepsze 20. Przecież w tej grze chodzi o bycie drużyną i granie jak drużyna. Wydawało mi się, że starsza ekipa trochę niepotrzebnie szukała błędów wszędzie, gdzie każdy powinien skupić się na sobie.
Odnoszę wrażenie, że między słowami Snax mówi: „poświęciłem się dla was, a wy tego w ogóle nie doceniliście”. Oczywiście nie wiemy, jak jest naprawdę. Być może Virtusi zawsze byli między sobą szczerzy i są przyzwyczajeni do takich słów. Niemniej powinny one paść w prywatnej rozmowie, a nie na Facebooku. Nie przypominam sobie, aby ktokolwiek z zespołu wcześniej tak otwarcie krytykował kolegów i mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie wydarzy się to ponownie. Jeśli tak, to wtedy możemy być już pewni – źle się dzieje w Virtus.pro. Na koniec Snax wbił jeszcze małą szpilkę swoim kolegom:
– Czasy trochę się zmieniły. Większość drużyn ma samych kotów. Rzadko ktoś ma ratingi poniżej 0,8 na LAN-ach, a u nas jest problem u niektórych żeby wyjść z 1.0 (czyli na plus). Oby doświadczenie, które chłopaki mają po 17 latach gry w CS-a w końcu wyszło na powierzchnię.
Ja tymczasem coraz bardziej skłaniam się ku zdaniu, że to koniec Virtus.pro jakie znaliśmy do tej pory. Drużynie potrzebne są gruntowne zmiany, niekoniecznie w składzie. Obawiam się jednak, że niektórzy gracze nie są w stanie już zmienić swojego podejścia, chociaż bardzo na to liczę.
Źródło: