W Sieci wybuchła lekka panika, kiedy na jaw wyszły wyniki pomiarów temperatur układów AMD Navi. Potrafiły one osiągnąć nawet 110 stopni Celsjusza, ale zdaniem producenta to nic niezwykłego.
Wcześniejsze modele kart AMD z reguły osiągały około 95 stopni. Nic więc dziwnego, że nagły skok o 15 stopni zaniepokoił graczy. Firma odniosła się do tych obaw i wygląda na to, że nie ma się czego bać.
Zobacz: Technologia z kart graficznych AMD trafi do telefonów Samsunga
Różnica wynika ze zmiany podejścia AMD do tematu pomiarów – są one po prostu bardziej dokładne. Odpowiada za to sieć czujników rozmieszczonych w całym czujniku, jak również inne działanie samego układu. Wcześniej, w przypadku przekroczenia temperatury granicznej, cały procesor obniżał napięcie. Teraz dzieje się to tylko w punkcie, gdzie konkretnie pojawia się podwyższona temperatura pracy. Poza tym temperaturę graniczną, po której obniżane jest napięcie, odgórnie ustalono na wspomniane 110 stopni. Zdaniem AMD jest to po prostu nadal temperatura bezpieczna dla karty. Ma to nie tylko powodować inne gospodarowanie energią i wymuszać zmianę reakcji na wysokie temperatury, ale też w mniejszym stopniu wpływać na wydajność karty.
Zobacz: AMD chce zaatakować wyższy segment. Szykuje Radeony RX 5800?
Czy to Waszym zdaniem oznacza, że nowe karty pozwolą w końcu firmie zerwać ze stereotypem producenta “piecyków”, czy wręcz przeciwnie?
