Ostatnie miesiące to powody do zwątpienia w Astralis. Kiedy wydawało się, że era ich dominacji minęła, gracze z Danii wygrali ESL Pro League.
Już sam fakt, że w finale kolejnego sezonu ESL Pro League spotkają się gracze Astralis i Natus Vincere, zapowiadał ogromne emocje. Tym bardziej, że pojedynek miał być rozgrywany w systemie BO5 – choć Na`Vi przystępowało do meczu z przewagą jednej mapy, z racji przejścia przez całe play-offy bez porażki. Kropką nad i był fakt, że obie formacje spotykały się w tym roku trzykrotnie – i za każdym razem górą byli gracze ze Wschodu.
Ten, kto zdecydował się na oglądanie finału, zdecydowanie nie mógł żałować na brak emocji. Pierwsza (a właściwie już druga) mapa – Dust2 – padła łupem Na`Vi, Astralis więc nie mogło pozwolić sobie już na żaden błąd. Początek Nuke’a wskazywał jednak na to, że mecz skończy się wynikiem 3:0 dla formacji s1mple’a. Jednak przy wyniku 12:6, gracze Astralis zaczęli walkę o powrót do meczu. I była to walka niezwykle skuteczna, choć dalej trzymająca w napięciu – finalnie Nuke skończył się wynikiem 16:14 dla Astralis.
Jeszcze większym dreszczowcem była dla fanów obu zespołów mapa Train. Wydawało się, że Astralis nie będzie miało żadnych większych problemów z pokonaniem przeciwnika, bo na tablicy wyników w pewnym momencie widniał już rezultat 15:7. W tym momencie jednak Na`Vi pokazało dlaczego są jedną z największych ekip CS:GO na świecie i byliśmy świadkami wyrównania oraz dogrywki. Ta padła jednak łupem graczy Astralis.
Zobacz: CS:GO – reklamowany przy użyciu roznegliżowanych modelek
Decydującą mapą był Overpass. Początek w wykonaniu Astralis był znakomity, ale przy stanie 11:4 Na`Vi zaczęło odrabiać straty. Prawie im się to udało – prawie, bo zapału wystarczyło im na dojście do wyniku 12:11. Od tego momentu inicjatywa należała już tylko do Duńczyków, którzy domknęli mapę wynikiem 16:11 i cały mecz 3:2.