Obciążanie podzespołów w trakcie grania to rzecz całkiem naturalna. Jednak dlaczego Monster Hunter: World wyjątkowo upodli i wygrzeje biednego procka?
Po 7 miesiącach od debiutu na konsolach Monster Hunter: World wreszcie zawita także na poczciwego blaszaka. Pierwsze polowanie urządzimy sobie już 9 sierpnia. Wszyscy, którzy zamierzają zawiesić na ścianie trofeum z dinozaura muszą mieć jednak na uwadze dość wysokie wymagania gry.
Zalecana konfiguracja uwzględnia 8 GB RAM, kartę graficzną GTX 1060 i czterordzeniowy procesor Intel 8. generacji. I trzeba zaznaczyć, że dotyczy to płynności grania na poziomie 30 fps-ów w rozdzielczości Full HD. Najbardziej z podanych wymogów zastanawia fakt użycia wydajnego CPU, bowiem przyzwyczailiśmy się do tego, że najcięższą robotę z reguły odwala procesor graficzny. Czyżby chodziło o prehistoryczną optymalizację?
Głos w tej sprawie zabrał sam przedstawiciel firmy Capcom, William Yagi-Baco.
Aby wyeliminować ładowanie między poziomami podczas aktywnej rozgrywki, MHW ładuje cały poziom do pamięci. Oprócz zarządzania zasobami ładowanymi do pamięci, monitoruje interakcje potworów, stan zdrowia, zmiany środowiska / obiektu, zarządza LOD i reaktywnymi obiektami, oblicza wykrywanie kolizji i symulację fizyki oraz mnóstwo innych danych telemetrycznych, których nie widać, a jednak są przetwarzane w cyklu procesora. Jest to dodatek do obsługi wszelkich zadań renderowania GPU – tłumaczy vice szef wydziału Digital Platforms and Marketing
Krótko mówiąc MHW będzie zarzynało procesor, abyśmy mogli uniknąć doczytywania map. Na szczęście inżynierowie gry zadbali o to, by silnik graficzny i fizyczny wykorzystywał dostępną moc procesora ze wszystkich rdzeni i wątków. Mimo wysokiego poziomu skalowania trzeba będzie uzbroić się w dobre CPU (>i5-4460) i minimum 8 GB RAM-u.
[you tube=-0l0B7NDTAU]Źródło: wccftech.com