Czwarta odsłona popularnej serii wyścigowej od Milestone wreszcie ujrzała światło dzienne. Nowy tryb kariery, usprawnione zachowanie sztucznej inteligencji, dedykowane serwery w multiplayerze… Miłośnicy motocykli mogą już zacząć szykować się na emocjonujące wyścigi.
W gatunku gier wyścigowych dostępne są różne tytuły. Od zręcznościowych, kolorowych gier mobilnych, aż po czysto symulacyjne doświadczenia pokroju iRacing czy Assetto Corsa Competizione. Wśród wszystkich tych tytułów i ich deweloperów Milestone wyróżnia się jako niekwestionowany lider nieco mniejszego podgatunku wyścigów motocyklowych. Nic więc dziwnego, że obok swojej najpopularniejszej serii, MotoGP, stworzyli jeszcze jedną grę. Teraz seria Ride liczy sobie aż cztery tytuły, a jej najnowsza odsłona wkracza na półki sklepowe już 8 października.
Mieliśmy okazję przedpremierowo zagrać w Ride 4 na zwykłym, starszym modelu PS4 i przetestować, jak nowa premiera radzi sobie wśród rosnącej z roku na rok konkurencji.
Rozbudowana, bogata w zawartość kariera
Podstawowym elementem Ride 4 jest jednoosobowa kampania. Milestone niemalże od początku promocji swojej gry zapowiadało, że kariera doczeka się w tym roku wielu usprawnień, w wyniku których podejmowane w trakcie decyzje miały wpływać na rozwój naszego kierowcy.
W praktyce trudniejsze wybory rozpoczynają się już chwilę po ekranie startowym. Decydujemy bowiem o miejscu rozpoczęcia naszej kariery zawodnika. Zależnie od tego czy wybierzemy się do Europy, Azji czy Stanów Zjednoczonych, będziemy rywalizować z innymi zawodnikami i uczestniczyć w wyścigach na różnych torach. Z czasem można oczywiście przejechać się na wszystkich dostępnych trasach. Podjęte decyzje definiują więc głównie kolejność niektórych zdarzeń.
Reszta kariery najbardziej przypomina pierwsze Project Cars. Zaczynamy od zdobycia licencji kierowcy, później przechodzimy do wyścigów regionalnych i z każdym kolejnym wygranym wyścigiem wspinamy się coraz wyżej, w stronę międzynarodowych sukcesów. W przeciwieństwie do Project Cars, Ride 4 nie pozwala przeskoczyć żadnego etapu tego rozwoju. Stawiane przed nami wyzwania są podzielone na części. Odblokowujemy więc zestaw kilku zadań i jeżeli w każdym z nich osiągniemy odpowiednie wyniki, zyskujemy dostęp do kolejnych.
Wyzwania czasowe przeplatają się ze standardowymi wyścigami. Okazjonalnie pojawiają się również zadania przypominające treningi w F1, które pomagają zaaklimatyzować się z nowym torem. Z czasem kariera zaczyna jednak przypominać bardziej najnowszego Grida, złożonego głównie z pojedynczych zadań.
Jeżeli spodziewacie się kariery rodem z F1, gdzie pomiędzy wyścigami udzielamy wywiadów, rozmawiamy z inżynierami i uczestniczymy w złożonych sesjach treningowych, zakończycie swoją pierwszą sesję z Ride 4 zawiedzeni. Kariera to po prostu zestawy różnorodnych zadań i wyścigów, których poziom trudności stopniowo rośnie, kiedy z regionalnych lig przenosimy się do rywalizacji międzynarodowej. Brakuje jednak związanego z tym hype’u i satysfakcji czerpanej z czegoś więcej niż złotego medalu odblokowywanego za każde ukończone na wysokim poziomie wyzwanie.
Wysoka bariera wejścia
Mówiąc wprost, Ride 4 nie jest łatwą grą. W poprzednie odsłony grałem stosunkowo niewiele, motocykle nigdy nie były dla mnie wyjątkowo ekscytującym tematem, a ponad wyścigiem MotoGP zawsze wybierałem weekend z F1. Uważam się jednak za w miarę doświadczonego fana gatunku, który uderzył w dosyć wysoką ścianę chwilę po włączeniu trybu kariery. Wyższy poziom trudności w porównaniu do większości gier wyścigowych bierze się moim zdaniem z kilku różnych czynników.
Przede wszystkim, sterowanie wymaga sporej adaptacji. W przeciwieństwie do F1, na motocyklach skręca się całym ciałem. Delikatny ruch kontrolerem w prawo lub lewo sprawia więc, że nasz kierowca zaczyna przechylać się w wybranym kierunku, kładąc się niemalże na asfalcie przy ostrzejszych zakrętach. Z perspektywy gracza nie ma więc zbyt dużo miejsca na korektę swojego toru jazdy, co w klasycznych grach samochodowych zdarza się regularnie. Weterani dobrze pewnie wiedzą, jak często zdarza im się delikatnie poruszać analogiem, żeby skorygować swoją linię jazdy.
Jeżeli zaczniecie już skręcać w Ride 4, nie ma odwrotu. Zbyt szybkie lub zbyt późne wejście w zakręt zazwyczaj kończy się utratą pozycji i słabym wyjściem. Balansowanie ciałem naszego kierowcy błyskawicznie okazuje się kluczem do zwycięstwa.
W oswajaniu się ze specyficznym modelem jazdy nie pomaga niestety kariera. Przed rozpoczęciem naszej przygody zostajemy przeprowadzeni przez błyskawiczny tutorial, który pomaga nam głównie w odróżnieniu gazu od hamulca. Robimy kółko na krótkim torze, zdajemy egzamin i przechodzimy prosto do robienia licencji kierowcy. Pierwsze dwie godziny w Ride 4 spędziłem w rezultacie katując niemalże kilka tych samych wyzwań czasowych, żeby zmieścić się w wyznaczonym przez grę czasie. Większym problemem niż szybkie ukończenie jednego kółka, okazało się mieszczenie się w granicach toru. Jakiekolwiek wyjechanie poza asfalt kończy się bowiem całkowitym unieważnieniem próby czasowej.
Problem wysokiej bariery wejścia częściowo naprawia dynamiczny poziom trudności. Ride 4 pod tym względem łączy bowiem mechaniki serii F1 z Forzą Horizon. Podczas wyścigów podstawowym wyznacznikiem zaawansowania rywali jest zaczynający się od 20% poziom trudności. Podobnie jak w F1, możemy stopniowo, nawet po jednym punkcie procentowym, zwiększać sobie wyzwanie i obserwować, jak AI zaczyna coraz lepiej radzić sobie w zakrętach.
Ponadto, mamy dostęp do kilku dodatkowych opcji, które czynią wyścigi nieco łatwiejszymi. Znajduje się tam możliwość cofania czasu, linia wyścigowa, asysta hamowania czy nawet automatyczne nachylanie się na prostych, co oszczędza nam dodatkowego manewrowania analogiem. Podobnie jak w Forzie, im więcej asyst wyłączymy, tym więcej punktów doświadczenia trafi po skończonym wyścigu na konto naszego kierowcy oraz wybranego uprzednio motocykla.
Chociaż w teorii szeroki wachlarz możliwości robi wrażenie, ma on niestety swoje wady. Linia wyścigowa na niektórych torach nie działa zbyt dobrze. Punkty hamowania są często oznaczone zbyt wcześnie, asysta zmusza nas do niepotrzebnego puszczania gazu i tracenia cennych sekund na prostych. Gdyby tego było mało, w niektórych rodzajach wyzwań linia znika całkowicie, niedoświadczonych graczy zostawiając na pastwę białych znaków rozstawionych na każdym z zakrętów. Asysta hamowania z kolei jest całkowicie bezużyteczna. Łatwiej oczywiście oswoić się z torem i nabrać wprawy w sterowaniu motocyklem. Pokonanie większości wyzwań z włączoną asystą jest jednak niemożliwe nawet na najniższym poziomie, co czyni ją zbędną.
Niski poziom trudności u rywali objawia się przede wszystkim niewielką prędkością na prostych. Obniżenie zaawansowania AI do 20% sprawia, że wężykiem jedziemy po serii zakrętów, po czym wychodzimy na prostą i wyprzedzamy pięciu kierowców jednego po drugim, ponieważ na pełnym gazie osiągają prędkość niższą o 20 czy 30 km/h.
Gratka dla miłośników jednośladów
Drobne mankamenty związane z poziomem trudności czy karierą nie zmieniają jednak faktu, że Ride 4 to doskonały tytuł dla doświadczonych graczy, obeznanych w tematach motocykli. Milestone w tym roku postawił na podkręcenie realizmu w swojej serii i przedstawienie swoich fanów z rywalizacją na najwyższym poziomie.
Gra na PS4 wygląda dobrze, maszyny odwzorowane są z imponującą precyzją, a ich liczba powala na kolana. Możecie położyć swoje ręce na ponad 170 różnych motocyklach i przetestować je na 30 trasach na całym świecie. Samo zbieranie wszystkich maszyn i szukanie pojazdów najbardziej pasujących do naszych preferencji zajmie dziesiątki godzin.
Fani gatunku docenią również zmiany poczynione nawet względem MotoGP 20, które debiutowało pod koniec kwietnia tego roku. Ride 4 rozwiązuje odwieczny problem fanów Milestone, sztuczną inteligencję. Deweloper swoim nowym tytułem przedstawił autorski system A.N.N.A. Rywale na wyższym poziomie nie boją się atakować, są znacznie mądrzejsi, a do tego mają nawet uczyć się na własnych błędach. Na doświadczonych graczy czeka więc nie lada wyzwanie. Kariera oferuje mnóstwo różnych zadań, prób czasowych i wyścigów, które podkręcone do odpowiedniego poziomu sprawią, że wszystkie okrążenia spędzicie na skraju swojego fotela.
Wrażenie robią również dynamiczna zmiana pogody oraz cykl dnia i nocy, znacząco wpływające na realizm Ride 4. Można nawet manipulować czasem podczas wyścigów, obserwować zmieniające się na torze warunki i odpowiednio dostosowywać do nich swoją strategię. Gdyby tego było mało, Ride oferuje tryb multiplayer, gdzie o stabilne połączenie i brak opóźnień dba kolejna, ogromna zmiana – serwery dedykowane.
Ride 4 na pewno brakuje nieco do gry idealnej. Drobne mankamenty potrafią miejscami rujnować doświadczenie z rozgrywki, a kampania może czasami przypominać serię zadań niż faktyczną wspinaczkę po szczeblach kariery. Strona producenta określa jednak nową odsłonę serii jako „Kompletne doświadczenie wyścigowe dla wszystkich miłośników jednośladów” i ciężko się z tym nie zgodzić. Kariera dostarczy mnóstwo wyzwań dla doświadczonych graczy, nowy tryb Endurance pozwoli sprawdzić się w wymagających, zmieniających się regularnie warunkach, a o „dedykach” w multiplayerze od lat marzą wszyscy fani F1. Jeżeli tęsknicie za wyścigami motocyklowymi i macie już za sobą tegoroczne MotoGP, Ride 4 to najlepszy możliwy krok w kierunku rozwoju tej pasji.
Ocena 7/10
Zalety
|
Wady
|