Gra Star Citizen cały czas podaje informacje na temat otrzymanej kwoty wsparcia. Ta właśnie przekroczyła 250 mln dolarów. Suma robi wrażenie. Pytanie brzmi – co dalej? Co z grą, która otrzymała od graczy już tyle pieniędzy?
Historia Star Citizen zaczęła się w 2012 roku, kiedy to pomysłodawcy wystartowali z kampanią crowdfundingową na Kickstarterze. Chociaż chcieli zebrać tylko 500 tys. dolarów, to finalnie udało im się zdobyć ponad 2,1 mln dolarów. Była to jedna z najlepszych kampanii w historii całego Kickstartera. Dzisiaj jesteśmy 7 lat później i produkcja nadal wymaga „wsparcia”. Teraz dobiła już do kwoty 250 mln dolarów, czyli 500 razy większej niż początkowo zakładane 500 tys.
Co ciekawe, to listopad 2019 roku okazał się najlepszym miesiącem w historii Star Citizen. W sumie twórcy dobyli w tym czasie aż 9 mln dolarów. Żaden inny miesiąc nie był dla dewelopera aż tak udany. Oczywiście pieniądze nie wzięły się znikąd. To kasa wpłacona przez graczy, którzy nazywani są „wspierającymi”. Ale nie ma co się oszukiwać. Nazewnictwo nic tutaj nie zmienia. Star Citizen zarabia na mikropłatnościach i to często bardzo wysokich. Za nie jeden statek trzeba zapłacić kilkaset dolarów.
Jakby tego było mało, to deweloper cały czas ma problemy z dostarczeniem obiecanych elementów. Spora w tym wina współzałożyciela studia – Chrisa Robertsa, który chce ingerować w każdy element gry. Dlatego deweloperzy, zamiast skupiać się na swojej pracy, muszą zadowalać szefa. A ten wymyśla coraz to nowsze sposoby na zarabianie pieniędzy, olewając jednocześnie obiecaną zawartość, jak chociażby postacie czy nowe systemy gwiezdne.
