Po latach czekania w końcu jest, Dragon’s Dogma 2. Czy jednak tak to powinno wyglądać i tego chcieli gracze? Przekonajmy się.
Twórca Dragon’s Dogma 2 – Hideaki Itsuno wybrał bezpieczną drogę podczas tworzenia kontynuacji serii. Wziął to co najlepsze z poprzedniej odsłony i stworzył bezpieczny tytuł, który nie jest rewolucyjny, za to sprawia, że zarówno starzy fani jak i zupełnie nowi gracze poczują się tutaj jak w domu.
Jeżeli zatem mieliście okazję grać w Dragon’s Dogma i odbiliście się od niej, to na razie lepiej darujcie sobie dwójeczkę. Chyba, że tęsknicie lub czujecie pewien niedosyt – wtedy zdecydowanie jest to coś dla Was. Schemat pozostał niezmienny, bo zgodnie z założeniami tego świata nie powinien się zmieniać, powinny pojawiać się tylko kolejne cykle. I tak w świecie Dragon’s Dogma mamy potężnego smoka, który wybiera sobie przeciwnika, zabija go, wyrywa mu serce i potem wybiera następnego… i tak nielegalny handel organami kwitnie.
W Dragon’s Dogma 2 ponownie wcielamy się w Arisena, który/a ma zrobić porządek z gigantyczną gadziną. Nim jednak tak się stanie, będziemy mieli okazję stoczyć wiele epickich pojedynków i zrealizować najróżniejsze zadania. Twórcy sięgnęli także po klasyczny motyw amnezji głównej postaci, dzięki czemu rozwijamy się od zera i od zera budujemy wiedzę na temat walki i otaczającego nas świata.
Wraz z rozwojem postaci oraz realizacją kolejnych zadań powoli odzyskujemy pamięć i nabieramy sił, żeby stanąć do walki ze swoim głównym przeciwnikiem. Na przejście gry po tzw. łebkach będziecie potrzebowali około 25 godzin. Żeby jednak zagłębić się lepiej w wykreowany świat i wyssać szpik, przygotujcie się na około 40-45 godzin rozgrywki. A jeżeli lubicie dłubać w kreatorze postaci to czas ten możecie dodatkowo zwiększyć.
Sam podjąłem próbę stworzenia awatara idealnego, który byłby podobny nieco do mnie. Jednak po pół godziny zabawy w ustawianiu szerokości szczęki, osadzaniu głębokości i rozstawu oczu, brwi, nosa i tysiącu innych rzeczy, zrezygnowałem i wybrałem jedną z przygotowanych przez twórców predefiniowanych postaci. Jeżeli jednak ktoś lubi detaling to może puścić wodzę fantazji w kreowaniu własnego i niepowtarzalnego alter ego. Oprócz niego, przyjdzie nam także stworzyć swojego kompana i tutaj też można dać popis umiejętności. Ostatecznie towarzysz trafia również do rozgrywek innych graczy. Więc nie zdziwcie się jeżeli podczas przygody spotkacie NPC podobnych do postaci z innych gier, filmów czy podobnych do rzeczywistych osób.
Po krótkim wstępie na gracza czeka niezliczona liczba pojedynków oraz różnorakich zadań. Dość szybko zostaniemy wrzuceni w grubą intrygę, związaną z walką o tron w Vermund. Jednak nie będziemy skupiać się wyłącznie na bezmyślnym siekaniu kolejnych przeciwników. Będzie trzeba również trochę pogłówkować w stylu Geralta z Rivii i pobuszować po cudzych pokojach i namiotach w poszukiwaniu różnego rodzaju kwitów… o przepraszam – informacji.
Twórcy gry zastosowali ciekawy zabieg w postaci sposobu postrzegania naszej postaci – Arisena przez resztę mieszkańców krain. Z jednej strony jesteśmy uznawani za wielkiego wojownika, który pokona złowieszczego smoka. Z drugiej strony, jesteśmy traktowani niczym wyrzutek i przyczyna nieszczęść i problemów ze smokiem. Widać tu doskonale, że punk widzenia zależny jest od punktu siedzenia. To wymusza na nas wypracowanie postępowania podczas realizacji zadań.
Nie tylko walka
Dragon’s Dogma 2 to nie tylko walka z różnorakimi potworami – to przede wszystkim możliwość zagłębienia się w historię tego świata. Po drodze zajmiemy się również pomocą zwykłym mieszkańcom, co przełoży się na budowanie naszej legendy o Arisenie. Zadania trafiają się różnorakie, raz będziemy musieli pozbyć się potwora terroryzującego okolicę, innym razem znaleźć zagubione rzeczy albo przyprowadzić do domu rogaciznę. Chociaż brzmi to dość banalnie to jednak Capcom wcale nie ułatwia nam zadania. Rozwiązań nie dostajemy na tacy i przed realizacją zadania często będziemy musieli najpierw poszukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania oraz miejsce, gdzie znajduje się cel naszej misji. Ten element może się zarówno podobać graczom jak i nie podobać. Kwestia tego czy lubicie szybko przechodzić grę i skupiać się na głównym wątki czy raczej bawić się w detektywów i chłonąć każdy strzęp informacji o wykreowanym świecie.
Dragon’s Dogma 2, pomimo tego, że jest to kolejna z klasycznych gier Action RPG, to jednak pewne mechaniki sprawiają, że jest wyjątkowa i inna niż wszystkie. Wystarczy sobie przypomnieć wszystkie te gry, w których w nieotwieranej od tysięcy lat krypcie przy zwłokach znajdujemy smakowity kawałek mięsa lub świeży chleb, które za chwilę lub o wiele później możecie zjeść, żeby zregenerować siły. Chcecie robić to samo w DD2? Otóż nie tym razem. Mięcho trzymane w plecaku z czasem zaczyna się psuć i po zjedzeniu zamiast regeneracji zdrowia dostaniemy sr… obrażenia od zatrucia. Nie możemy także wszędzie biegać z wywalonym na wierzch sprzętem, bo zwyczajnie zostaniemy aresztowani i wpakowani do więzienia. Lepiej się zatem pilnować.
Całe szczęście, że nasza postać w tym wszystkim nie jest całkiem sama. W naszej podróży do przeznaczenia będzie towarzyszył nam Pawn. Jak wcześniej wspomniałem, tę postać również będziemy mogli sami dopracować w najmniejszym szczególe. Nasz towarzysz, podobnie jak główna postać, rozwija się wzmacniając swoje umiejętności. Co więcej, możemy wykupować kolejne skille oraz dobrać kolejnych pomagierów do drużyny. W ten sposób jesteśmy w stanie skompletować sobie drużynę. I chociaż gra nie udostępnia rozgrywki sieciowej z innymi graczami, to do drużyny możemy przyłączyć Pawn’ów stworzonych przez innych graczy. Jednak dodatkowe postacie nie otrzymują doświadczenia, co ostatecznie wymusza na nas cykliczną modyfikację składu. To natomiast sprzyja eksperymentowaniu z doborem profesji naszych pomagierów.
Nasza główna postać do wyboru ma cztery klasy – złodzieja, maga, łucznika oraz oczywiście wojownika. Jednak pierwszy wybór nie jest wieczny i w trakcie rozgrywki możemy dokonać przebranżowienia w jednej z dostępnych gildii. Łączenie klas to sposób na zbudowanie nietuzinkowej postaci, która będzie postrachem okolicy. Podczas awansów na wyższy poziom zwiększamy nie tylko bazowe statystki jak siła czy zdrowie, ale otrzymujemy także punkty, które możemy przeznaczyć na nauczenie się nowych zdolności, zarówno aktywnych jak i pasywnych, które pozwalają na rozszerzenie zakresu naszych ruchów. Ostatecznie chociaż nie ma tu typowych drzewek rozwoju, to i tak możliwości mieszania i kombinowania są bardzo rozbudowane.
Jak przystało na grę ARPG, nie mogło zabraknąć ulepszania broni i pancerzy. A to niestety kosztuje, zwłaszcza, że mamy dwie postacie do wyposażenia. A jak zwykle bywa, zwłaszcza na początku – w sakiewce pusto, wtedy uruchamia się zbieranie wszelkiego śmiecia jakie znajdziemy pod drodze i wymiana go na złoto gdzie się tylko da, żeby sobie dorobić jak student na truskawkach.
W Dragon’s Dogma 2, tak jak w życiu, ważny jest sen. O ile spanie w większości gier RPG można całkowicie pomijać, to tutaj przy zbyt długim okresie bez snu nie będziemy w stanie odbudować całego paska zdrowia po walce. Przy okazji odpoczynku możemy zrobić porządek z umiejętnościami, możemy pogadać z towarzyszami czy upichcić coś przy ognisku.
Ten świat mnie przytłacza
Twórcom gry udało się stworzyć nie tylko ogromny świat, ale także sprawić, żeby tętnił on życiem. Niemal na każdym kroku spotykamy kolejnych przeciwników do ubicia. Jest to jeden z plusów, ale też i bolączek tej gry. Nie możemy swobodnie i szybko przemieszczać się po mapie, co może być upierdliwe dla graczy, którzy nie mają zbyt wiele czasu na grę, ale chcieliby zatopić się w fabule.
Z drugiej strony DD2 stoi walką, a dosłownie jest z czym walczyć – i nie chodzi tu o klasyczne szkielety czy zombie. W grze mamy sporo „grubego zwierza”. Najlepsza w tych walkach jest możliwość wspięcia się na grzbiet takiego olbrzyma, żeby poczęstować go zimną stalą. Pojedynki w DD2 są naprawdę satysfakcjonujące, niezależnie od tego czy gramy łucznikiem czy wojownikiem. Starcia z przeciwnikami to core rozgrywki. Twórcy postawili na walkę zamiast na zbieranie rozsianych po świecie 999 kwiatków czy innych pierdół, których nigdy nie chciało mi się kolekcjonować. Zdecydowanie lepiej sprawdza się możliwość dołączenia do walki z potworem napotkanej po drodze grupy, ale żeby nie było zbyt łatwo, to podczas walki możemy trafić na kolejnego potwora i z jednego problemu do rozwiązania mamy dwa lub trzy.
Deweloperzy wręcz po mistrzowsku osadzili walkę w żywym świecie. Zatem elementy otoczenia możemy zarówno wykorzystać na swoją korzyść, jak i mogą stać się one przyczyną naszej porażki. I tak możemy bestię: zepchnąć w przepaść, utopić czy zasypać skałami z urwiska detonując wybuchową beczkę. Wpływ na walkę ma również zmieniająca się pora dnia i nocy, która wpływa na rodzaj pojawiających się potworów lub niemożliwość wykonania niektórych misji.
Kolejny mocny aspekt środowiskowy to zachowanie naszch towarzyszy. Ci są naprawdę pomocni i pomagają nam rozwiązywać zadania. Zabierają rannych z pola walki, czy nawet przejmują inicjatywę. Jestem pod dużym wrażeniem jak to wszystko działa. Również przyjęcie na siebie zbyt dużej liczby zadań na raz może okazać się problematyczne. Zatem zapomnijcie o zbieraniu wszystkiego jak leci i realizacji zadań przy okazji, kiedyś.
Podsumowanie i ocena
Dragon’s Dogma 2 to znakomita produkcja, w której odnajdą się bez problemu zarówno starzy wyjadacze jak i osoby, które grają po raz pierwszy. Pomimo tego, że jest to kolejna gra Action RPG to przez różnego rodzaju „sztuczki” i nietypowe mechaniki mamy wrażenie odskoczni od tego co serwują nam od jakiegoś czasu w tym gatunku.
Gracze, którzy grali już w DD nie poczują tutaj niczego odkrywczego, jednak z pewnością poczują się jak w domu i skorzystają z możliwości przeżycia nowej przygody w ulubionym świecie. Ze swojej strony polecam.
Ocena 9/10
Zalety
|
Wady
|