Mikrofony Blue Yeti to w naszym kraju swego rodzaju fenomen. Z jednej strony – odkąd używają ich najpopularniejsi streamerzy, są obiektem pożądania wielu osób. Z drugiej – do tej pory nie miały swojego oficjalnego dystrybutora w Polsce.
Niezwykle długo musieli czekać gracze na oficjalne pojawienie się marki Blue w Polsce. Charakterystyczne mikrofony tej firmy można było zobaczyć u polskich streamerów pierwszy raz nawet pięć lat temu – ale dopiero teraz, gdy firma Blue stała się częścią portfolio Logitecha, stały się one dostępne na szeroką skalę. Dlatego postanowiliśmy się bliżej przyjrzeć czy ich sława jest uzasadniona, czy może jest to kwestia po prostu odpowiedniego marketingu.
Specyfikacja:
- Typ: pojemnościowy, charakterystyka – kardioidalna, ósemkowa, dookólna, stereo,
- Pasmo przenoszenia: 20 – 20000 Hz,
- Złącza: USB – mini-USB,
- Długość kabla: 2 m,
- Dodatkowe: przełącznik wyciszania mikrofonu, możliwość podłączenia słuchawek, pokrętło gain, możliwość przełączania charakterystyki,
- Waga: 550 gramów,
- Gwarancja: 24 miesiące,
- Cena: ok 619 PLN
Budowa
Powiem Wam, że pierwsze wrażenie z Blue Yeti jest jedyne w swoim rodzaju. Zaczynając od pudełka, które w zabawny sposób opisuje konotacje z “prawdziwym” Yeti, a na budowie samego mikrofonu kończąc. Jak już wspomniałem, jego kształt znają niemal wszyscy. Mikrofon zamiast zginanego statywu posiada nóżkę z gumowym wykończeniem, które w założeniu ma zapobiegać ślizganiu się po stole. Jednak myślę, że i bez niego mikrofon byłby nie do ruszenia, a to za sprawą jego wagi. Ponad pół kilograma powoduje, że mam wrażenie, jakbym dawno nie trzymał w rękach czegoś tak solidnego. Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że Blue Yeti mógłby być całkiem dobrą bronią do samoobrony w razie napaści.
Do naszej redakcji trafiła wersja niebiesko-czarna – to połączenie kolorów wypada niezwykle stylowo i elegancko. Stylowy kształt uzupełniają pokrętła, służące do regulacji czułości, zmiany charakterystyki (o tym za moment), przycisk Mute oraz logo producenta. Tutaj moja drobna uwaga – nie wiem czy to po prostu wina “zmęczenia” testowego egzemplarza czy wszystkie modele tak mają, ale pokrętła wyglądały jakby były lekko wykrzywione względem swoich otworów w obudowie. Jak już wspomniałem, mikrofon osadzono na solidnej nóżce z wycięciem, które ma służyć do okiełznania przewodu i przykręcono regulowanymi mocowaniami. Do nich również uwaga – raz dokręcone mocowania mogą się poluzować, jeśli będziemy za dużo ruszać mikrofonem, najlepiej więc zostawić go w raz dobranym położeniu.
Mikrofon łączy się z komputerem za pomocą kabla USB – mini USB o długości 2m. Rozumiem, że Blue Yeti nie jest najnowszą konstrukcją, ale brak USB-C albo przynajmniej mikro USB przy tej klasie sprzętu jest już w moim odczuciu dość poważnym zgrzytem – w przypadku zagubienia oryginalnego przewodu będzie go już po prostu dość trudno zastąpić.
Jakość nagrań
Przejdźmy jednak do tego co najważniejsze. Blue chwali się, że Yeti to mikrofon wszechstronny, a to z racji jego bogatej charakterystyki. Trzy kapsułki ukryte za metalową siatką, w parze z pokrętłem na obudowie pozwalają na wybór jednego z trzech stylów pracy – kardioidalny, dookólny, ósemkowy oraz stereo. Już spieszę z wyjaśnieniem co znaczą poszczególne charakterystyki.
Kardioidalny (bo przypominający serce) zbiera dźwięki tylko z jednej strony, dlatego nada się idealnie do streamowania, komunikacji głosowej Skype / Discord, nagrywania solo podcastów lub nakładania głosu dla postaci w grach lub filmach. Zapobiega ona bowiem nagrywaniu wszelkich niepożądanych odgłosów, które mogą mieć swoje źródło na przykład po przeciwnej stronie mikrofonu.
Dookólny nagrywa po prostu wszystko co dzieje się wokół mikrofonu, dlatego idealnie sprawdzi się w trakcie wieloosobowych konferencji (gdy kilka osób znajduje się w jednym pomieszczeniu), do nagrań w plenerze lub z imprez i wydarzeń, gdy zależy nam na odgłosach tła.
Ósemkowy nagra to, co dobiega do niego z przodu i z tyłu, ignorując dźwięki z boków – będzie idealny do wywiadów, podcastów nagrywanych w dwie osoby, gry na instrumentach lub wszelkich wokalnych duetów.
No i na koniec stereo – nagra dźwięk z frontu oraz panoramę z lewa / prawa, ignorując tył, to zastosowanie docenią głównie muzycy – wokaliści, chórzyści i zespoły muzyczne, wykorzystujące kilka instrumentów.
No dobra, tyle teorii, a jak Blue Yeti brzmi w praktyce?
Jak sami słyszycie, dźwięk jest naturalny, czysty, powiedziałbym, że nawet o wiele bardziej niż z mikrofonów, które testowałem do tej pory. Blue Yeti możecie oczywiście nadal usłyszeć także na wielu streamach, ale często streamerzy nakładają na nagranie dodatkowe filtry – tutaj macie do czynienia z surowym, niczym nie obrobionym dźwiękiem. Jednym słowem – jest świetnie. Zamontowane u nasady wyjście słuchawkowe pozwala na większą “kontrolę” nad swoim głosem, co może się okazać szczególnie przydatne przy nauce śpiewu czy dykcji.
To, co mnie odrobinę zaskoczyło, może trochę negatywnie, to jakość dźwięku zebranego “z tyłu” przy ustawieniu kardioidalnym. Był… zbyt dobry. Spodziewałem się, że dźwięk będzie dużo bardziej wygłuszony, natomiast otrzymałem coś w rodzaju echa – bardziej cichego niż głos nagrany normalne, ale jednak – nadal wyraźnego i zrozumiałego. Rozumiem jednak, że zalety charakterystyki kardioidalnej widać bardziej przy odgłosach “tła”, a nie intencjonalnym nagrywaniu dźwięku przez mikrofon w niedalekiej odległości od ust. Dlatego o tym wspominam – ale nie traktuje jako coś, co powinno zaważyć na ocenie.
Podsumowanie
Kiedyś mikrofony Blue Yeti były, głównie ze względu na swoją cenę i brak oficjalnej dystrybucji w Polsce – ciężko osiągalnym marzeniem aspirujących streamerów. Teraz cenowo są już w zasięgu wielu osób, a do tego oferują fenomenalną jakość nagrań. Do tego bardzo dobrze się prezentują na biurku. To, czego mi w testowanym modelu brakowało to bardziej “współczesnego” portu USB i nieco solidniejszego mocowania do nóżki. To jednak niewielkie mankamenty w porównaniu z całą resztą zalet.
Ocena: 9/10
Zalety
|
Wady
|