Strona głównaRecenzjeGryThe Thaumaturge – przedwojenna Warszawa i niewykorzystany potencjał

The Thaumaturge – przedwojenna Warszawa i niewykorzystany potencjał [recenzja]

Fool’s Theory w The Thaumaturge przedstawiło alternatywną wersję Warszawy. Oprócz warszawskich klimatów i oczywiście ruskich zaborców mamy tu okultyzm, demony oraz ludzi o nadprzyrodzonych zdolnościach.

Kto z nas nie lubi, gdy w popkulturze pojawiają się polskie akcenty? A to bohater z Polski, napis na ścianie albo akcja dziejąca się na terenach naszego kraju. Akcja The Thaumaturge rozgrywa się właśnie w Polsce, chociaż w tym przypadku może być to trochę nadużycie, bo w 1905 roku oficjalnie na mapach świata nasz kraj nie istniał i jeszcze kilka lat musiało minąć, abyśmy odzyskali niepodległość. Ale tak czy inaczej uznajmy, że to nadal Polska, a konkretniej Warszawa.

W grze wcielamy się w postać Wiktora Szulskiego, taumaturga, nieco zbyt pewnego siebie i nad wyraz aroganckiego, co było jedną z przyczyn wygonienia go z domu przez ojca. Naszą tułaczkę po świecie przerywa jednak depesza od siostry z informacją o śmierci ojca. Chcąc nie chcąc musimy powrócić do domu i zmierzyć się z przeszłością.

Na miejscu okazuje się jednak, że okoliczności śmierci naszego ojca nie są do końca jasne i wygląda na to, że zginął nie przez przypadek. Co więcej, Stanisław Szulski również był taumaturgiem i posiadał nadprzyrodzone zdolności, co nie wszystkim pasowało. W rozwikłaniu zagadki pomoże nam nasz wierny kompan Upyr, kościany szlachcic, który służy nam pomocą radą oraz podczas walki.

Zwiedzamy Warszawę

Przedwojenna Warszawa to istny tygiel, w którym spotykają się różne narodowości, nurty myślowe, nowinki techniczne przeplatają się z okultyzmem. To także miasto skrywające wiele mrocznych tajemnic. W czasie gry będziemy mieli okazję zwiedzić różne zakamarki obecnej stolicy i poznać jej mieszkańców, z niektórymi nawiązać bliższą znajomość, udzielić pomocy a nawet kilku zabić.

Deweloperom udało się całkiem dobrze oddać ducha tego miasta, a przede wszystkim wpleść w grę klimat współczesności. Oprócz typowej warszawskiej, jak mi się wydaje, gwary w grze traficie także m.in. na tekst Dema o niszczycielu dobrej zabawy. Z pewnością znawcy polskiej popkultury oraz literatury wyłapią smaczki jak cytaty z Lalki Prusa albo Ferdka Kiepskiego.

Dla polskiego gracza wycieczka po Warszawie to jeden z najlepszych elementów tej gry. Zastanawiam się jak to wygląda z perspektywy graczy spoza kraju. Niestety pod tym względem deweloperzy dali troszeczkę ciała. Rozumiem, że nie chcieli ponosić dodatkowych kosztów, jednak polska gra, z akcją osadzoną w Warszawie nie ma polskiego dubbingu? Przez to produkcja bardzo mocno traci na klimacie. Zdecydowanie lepiej brzmiałby typowo gwarowe określenia wypowiadane w naszym rodzimym języku. No, ale trudno.

Parę słów o fabule

Naszego protagonistę poznajemy, gdy ten trafia na zabitą dechami wieś na Zakaukaziu, gdzie liczy na spotkanie z człowiekiem, który może mu pomóc. Tym człowiekiem okazuje się Rasputin, co już samo w sobie jest dość intrygujące i obiecujące pod względem fabularnym. Po tym jak Rasputin pomaga nam zapanować nad demonem oraz przywiązać kolejnego, trafiamy do Warszawy. Tragicznie zmarły ojciec, chociaż nie przepadał za swoim synem to zapisał mu jednak czarny grymuar, który jak się okazuje zaginał po śmierci właściciela. I na tym w zasadzie moc głównego wątku się kończy.

O ile sam świat gry i jego historia przedstawiona jest w sposób ciekawy i wciągający, tak już główny wątek jest trochę wyblakły i płaski. Ot, taki kryminał detektywistyczny, z okultyzmem i mocami nadprzyrodzonymi. Najsmutniejsze jest jednak to, że praktycznie niezależnie od tego jakich decyzji dokonamy podczas rozgrywki ostatecznie historia skończy się prawie tak samo z drobnymi różnicami. To powoduje, że The Thaumaturge to gra typowo na raz. A szkoda, bo zdecydowanie jest tu potencjał na diametralnie różniące się zakończenia, w zależności od sposobów prowadzenia dialogów.

Bieganie i walka

Poza eksploracją i poszukiwaniem wskazówek, poszlak i dowodów oraz rozmów czasem przyjdzie nam także obić komuś mordę. W przypadku dialogów, rozmowę z NPC w większości przypadków warto poprzedzić starannym przeczesaniem okolicy w poszukiwaniu informacji. W innym przypadku część opcji dialogowych może być zablokowana, bo nie mamy wystarczającej wiedzy na temat człowieka, z którym rozmawiamy lub ze względu na wcześniejsze wypowiedzi lub nierozwinięcie jednej z czterech cech głównych (serce, umysł, czyn i słowo). Wydaje się, że twórcy w ten sposób chcieli zachęcić graczy do ponownego zagrania. Jednak według mnie nie tędy droga.

Wykonywanie zadań sprowadza się w zasadzie do biegania po mieście i wciskania prawego przycisku myszy uruchamiającego nadnaturalny zmysł naszej postaci, coś jak wiedźmińskie zmysły. Dzięki temu pojawia nam się ścieżka do kolejnej osoby lub miejsca. Do tego dochodzi obserwowanie otoczenia i wyłapywanie pojawiających się przedmiotów, które dostarczają nam niezbędnej do ukończenia zadania wiedzy. Przez takie coś gra gatunkowo pasowałaby mi bardziej do point’n’click niż gry RPG.

Nieco rozrywki do rozgrywki wprowadza walka. Ta odbywa się w systemie turowym, w którym istotną rolę odgrywa kolejność uczestników bójki. Podczas walki możemy korzystać z mocy Salutorów, czyli demonów. W czasie gry będziemy mieli okazję złapać kilka z nich. Każdy demon ma unikalny zestaw ataków oraz umiejętności. Jeden osłabia wrogów inny zadaje obrażenia. Taktykę starć dobrze przemyśleć, chociaż i tutaj trzeba mieć i odrobinę szczęścia.

Po każdej walce oraz w zasadzie po każdym znalezieniu wskazówki dostajemy punkty doświadczenia, które po awansie pozwalają na nauczenie się nowych umiejętności. Te wywołują dodatkowe efekty podstawowych ciosów – przykładowo zwiększają poziom obrażeń albo wywołują efekt ogłuszenia.

Podsumowanie i ocena

The Thaumaturge pod względem fabularnym troszeczkę zmarnowało szansę, dotyczy to również braku polskiego dubbingu. Pod względem gry eksploracyjnej i przedstawionego świata, mam tu na myśli przedwojenną Warszawę, jest miód. Klimat miasta i staranność stworzenia lokacji jest naprawdę duża. Nieco gorzej wypadają postacie. Mała liczba modeli sprawia, że momentami mamy wrażenie, że spotykamy klona. Jednak klimat miasta jest na bardzo wysokim poziomie.

Zdecydowanie jest to tytuł, w który przyjemnie jest zagrać choćby dla eksploracji i poznania miasta. Zwłaszcza, że gra jak na dzisiejsze standardy nie jest droga. Jest to jednak gra na raz do przejścia w około 20 godzin dla głównego wątku fabularnego. Do tego dochodzi jeszcze masa misji pobocznych, a te warto zrobić. Jeżeli będziecie mieli okazję zagrać to polecam, miło spędza się czas.

Ocena 7/10

Zalety

  • Akcja w przedwojennej Warszawie
  • Dobrze zrealizowane lokacje
  • Połączenie gry detektywistycznej z nadnaturalnymi mocami
  • Trochę taka Lalka połączona z Na kłopoty Bednarski i Necronomiconem
  • Ciekawy system walki

Wady

  • Brak polskiego dubbingu
  • Trochę niewykorzystany potencjał
  • Atakują klony!

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię