Mamy dla Was dwie wiadomości – dobrą i złą. Od której zacząć?
Zacznijmy od tej złej. Jeśli należycie do grona tej znaczącej większości społeczności esportowej, która uważała, że współpraca ESL z Facebookiem była pomyłką, to najwyraźniej szefostwo ESL nie podziela Waszego zdania. Oto bowiem obowiązująca jeszcze umowa została przedłużona co najmniej do końca 2019 roku.
Zobacz: Jak jedno zdjęcie na Facebooku wylało falę hejtu i jak Razer doskonale z tego wyszedł
W jej ramach na FB znajdą się transmisje najważniejszych wydarzeń organizowanych przez ESL, czyli IEM, ESL One oraz turnieje z cyklu Pro League. Transmisje będą prowadzone w języku angielskim, z jednym wyjątkiem – ESL Pro League będzie docierać do widzów na FB w językach angielskim oraz portugalskim.
A teraz naprawdę dobra wiadomość – współpraca będzie prowadzona z brakiem wyłączności. Oznacza to ni mniej, ni więcej, jak tylko to, że w końcu widzowie będą mieli wybór – i to również jeśli chodzi o angielsko-języczne transmisje. Przyznali to sami przedstawiciele Facebooka, pisząc, że transmisje będą dostępne także na każdej innej platformie, z jaką tylko ESL zechce współpracować.
Biorąc pod uwagę jak problematyczne było oglądanie esportowych zmagań na Facebooku, ta druga wiadomość z pewnością ucieszy wielu widzów. Miejmy nadzieje, że pod koniec aktualnie przedłużonej umowy, gdy przedstawiciele ESL porównają wyniki oglądalności na FB i – powiedzmy – Twitchu, to różnica będzie tak znaczna, że na tym ta współpraca definitywnie się zakończy.
A czy ktoś z Was śledził esportowe zmagania na FB?