Po miesiącach oczekiwań fani World of Warcraft wreszcie dostali nowy content. Pod koniec czerwca światło dzienne ujrzało Chains of Domination, a razem Raid, zmiany w balansie postaci i przedmioty, które na nowo rozpoczęły grind.
Bardzo długo czekaliśmy na aktualizację 9.1. Już kilka miesięcy temu głównym zarzutem w kierunku Shadowlands była nie jakość jego zawartości, tylko brak nowego contentu. Gracze dawno mieli już za sobą Castle Nathria, ich postaci były wygaerowane po zęby, a kolejnego raidu czy nowych dungeonów wciąż nie było widać na horyzoncie. Na ratunek tym graczom 29 czerwca przyszła aktualizacja 9.1.
Od czasu premiery Chains of Domination minęły już trzy resety. Mój Demon Hunter ma item level 236, udało mi się wylevelować kilka altów, właśnie odebrałem z Great Vaulta trinket na poziomie 252 i uznałem, że jest to doskonały moment, żeby podsumować moje pierwsze wrażenia z nowej aktualizacji. Całość była ogrywana na komputerze z procesorem Intel Core i9-11900K oraz z kartą graficzną Gainward GeForce RTX 3080 Phoenix GS
Korthia, Sanctum of Domination i Mega Dungeon
Każda większa aktualizacja w World of Warcraft składa się z kilku różnych części. Wielu graczy czeka oczywiście na nerfy i buffy do swojej ulubionej klasy. Inni z uwagą czytają, co zmieniło się w Mythic+ albo PvP. To nowy content jest jednak tym, czego wszyscy wyczekują najbardziej.
Głównym bohaterem Chains of Domination jest Korthia. Na południe od The Maw pojawiła się nowa lokacja, a razem z nią dwie reputacje, Death’s Advance i The Archivists’ Codex. Rozgrywka w Korthii podąża podobnym schematem do The Maw czy Mechagonu z Battle for Azeroth. Odblokowujemy i poznajemy Korthię dzięki głównej linii fabularnej, a potem jesteśmy zdani już wyłącznie na misje dzienne oraz tygodniowe.
Podobnie jak The Maw, Korthia bardzo mocno skupia się na codziennym eksplorowaniu mapy, szukaniu skarbów i zabijaniu rzadkich potworów. Reputację Death’s Advance dostajemy wyłącznie z wykonywanych w nowych lokacjach questów, a Archivists’ Codex z przedmiotów, które zdobywamy otwierając skrzynki i lootując potwory z Korthii. Tak samo jak The Maw na początku Shadowlands, znaczna część Korthii opiera się na polowaniu na rzadkie potwory.
Drugą, równie istotną częścią Chains of Domination jest nowy Raid – Sanctum of Domination. Aktualnie są już dostępne trzy poziomy trudności, a Mythic padł z rąk Echo jeszcze przed pierwszym resetem. W oczach profesjonalnych graczy i streamerów Raid standardowo nie wygląda oczywiście aż tak trudno. Dla większości weteranów będzie to jednak aktywność, z którą nie rozstaną się przez długie miesiące. Miłośników fabularnej części World of Warcraft na pewno ucieszy również fakt, że Raid rozwiązuje wreszcie wątek Sylvanas.
Ostatnią, większą nowością aktualizacji 9.1 jest Mega Dungeon. Jak sama nazwa wskazuje, jest to dużo większy, dłuższy dungeon, w którego skład wchodzi aż osiem różnych bossów. W nagrodę dostajemy mounta, a w trakcie można nawet odpalić jeszcze trudniejszą wersję tej aktywności. Miejmy jedynie nadzieję, że sprawdzą się domysły graczy i Mega Dungeon faktycznie niedługo zostanie podzielony na dwa dodatkowe, mniejsze dungeony, które urozmaicą trochę dotychczasową rotację w Mythic+.
Moim głównym zastrzeżeniem w kwestii nowości jest ekskluzywny dla Sanctum of Domination system socketów. Wśród przedmiotów możliwych do uzyskania z nowego Raidu są shardy oraz przedmioty z socketami, do których te shardy można włożyć. System jest bardzo ciekawy, konkretne kombinacje shardów w ekwipunku dają różne efekty, coś w stylu systemu setów z Diablo. Z tą tylko różnicą, że set definiują rodzaje shardów, jakie mamy włożone do swoich przedmiotów. Głównym problemem jest fakt, że dominion sockety zdobyć można wyłącznie podczas Raidu. Jeżeli chcemy zdobyć pełny set shardów, niezbędny w późniejszych etapach gry również do PvP i Mythic+, musimy regularnie brać udział w Sanctum of Domination. Nigdy nie byłem fanem zmuszania graczy do robienia konkretnych aktywności. Jeżeli ktoś lubi grać wyłącznie PvP, Mythic+ czy nawet Raidy, nie powinien cierpieć z tego powodu.
Drobne usprawnienia mechanic z Shadowlands
Obok nowego contentu w grze pojawiło się sporo usprawnień do istniejących już elementów World of Warcraft. Wśród nich znajduje się oczywiście balans postaci, który doprowadził do sporych roszad w mecie. Wśród topowych gildii dalej królują Boomkiny, znacznie lepiej radzi sobie Havoc Demon Hunter, a mimo ostatnich buffów spadł mocno priorytet na Hunterów.
Największych zmian z mechanik Shadowlands doczekał się Torghast, oczko w głowie Blizzarda niemalże od pierwszych tygodni nowego dodatku. Torghast ma teraz wewnętrzny system ratingu, według którego oceniane jest nasze przejście. Nowy system przyznaje punkty w oparciu o wiele różnych czynników, w tym procent zabitych mobów czy liczbę otwartych skrzynek i urn. Podczas przejść nie dbamy więc już teraz o czas, tylko o skończenie wszystkiego, co jest możliwe.
Oprócz ratingu do Torghastu dodano nową walutę i coś w rodzaju drzewka talentów. Co tydzień po skończonych Torghastach możemy wydać zdobytą walutę na pasywne umiejętności, które ułatwią nam nieco wbijanie większej liczby punktów. Do tej pory mieliśmy do odblokowania kilkanaście talentów. Z czasem umiejętności robią się coraz silniejsze i za miesiąc czy dwa powinny mieć znacznie większy wpływ na rozgrywkę.
Wprowadzony rating system nie zmienił niestety głównych problemów Torghastu, które miałem z tą aktywnością od samego początku. Kiedy pierwszy raz słyszałem o Torghaście, wyobrażałem go sobie jako aktywność nastawioną na rozrywkę, nie min-maxing i długie, męczące przejścia. Chciałbym, żeby Torghast był miejscem, gdzie każda klasa osiąga rzeczy niewyobrażalne w Raidzie, PvP czy Mythic+. Torghast nie ma w sobie żadnego elementu competitive, nie jest nastawiony na rywalizację pomiędzy graczami czy rating w stylu dungeonów. Byłaby to idealna aktywność, żeby zrelaksować się i pozwolić graczom robić 100 tysięcy DPS-u, nie martwiąc się o liczbę zniszczonych urn czy pokonanych potworów.
Chains of Domination ma w zanadrzu kilka atrakcji dla miłośników Mythic+. Blizzard postanowił zaadaptować do swojej gry system ratingu podobny do tego z Raider.io. Skończony dungeon gwarantuje nam teraz konkretną liczbę punktów w zależności od poziomu trudności i czasu ukończenia. Chociaż system wciąż działa gorzej niż stare RIO z poprzednich sezonów, jest to dodatkowy sposób na pokazanie swojego doświadczenia w dungeonach.
Razem z aktualizacją 9.1 na Mythic+ pojawił się również nowy, sezonowy affix. W miejsce słynnego Pridefula pojawił się Tormented. W konkretnych miejscach na każdym z ośmiu dungeonów spotykamy Tormentora, silnego mini-bossa, którego pokonanie gwarantuje nam anima power w stylu tych z Torghastu. Jak na razie co tydzień dostępne były te same pasywki, a Tormentory rzadko kiedy zmieniali swoje miejsce.
Nowy affix to bez wątpienia jedna z lepszych zmian do Mythic+. Prideful sprawiał, że trzeba było bardzo pilnować liczby zabijanych potworów, a konsekwencje popełnianych błędów były znacznie większe. Teraz pozostaje już tylko pytanie czy z wyraźnie słabszymi niż Prideful anima powerami graczom uda się zajść do równie wysokich kluczy co w pierwszym sezonie.
Chains of Domination bardzo daleko jest do rewolucji, której mogli oczekiwać od tej aktualizacji niektórzy gracze. Nowy content oferuje dokładnie to, do czego przyzwyczaiły weteranów World of Warcraft poprzednie ekspansje – motywację do grindu reputacji, Raidu oraz dungeonów. Chociaż sam od blisko miesiąca bawię się świetnie i nie minął jeszcze dzień, żebym nie ukończył co najmniej paru dungeonów, rozumiem graczy, którzy potrzebują nieco odpoczynku od World of Warcraft i odrobiny świeżości szukają w Final Fantasy XIV czy New World.