Sporo mówiło się o tym, że Netflix padnie ofiarą zmian, jakie w zasadach przyznawania najbardziej prestiżowej nagrody filmowej miała wprowadzić Akademia. Na razie są jednak bezpieczni.
Gracze mają The Game Awards, a miłośnicy kina Oscary. Wnioskując po ostatniej krytyce w stronę platform streamingowych tak potężnych postaci branży jak chociażby Steven Spielberg, szykowaliśmy się na zażartą dyskusję wśród członków Akademii.
Wygląda jednak na to, że w przeciwieństwie do festiwalu w Cannes, który niedawno wykluczył produkcje Netflixa z możliwości zdobywania statuetek, Oscary mają pozostać otwarte na nowości w branży filmowej. Chociaż John Bailey, Prezydent Akademii, mówił o premierach kinowych będących nieodłączną częścią filmowych doświadczeń, ostatecznie zapowiedział jedynie ciągłe przyglądanie się nadchodzącym zmianom oraz częste dyskusje.
W rezultacie ta najważniejsza część regulaminu, Rule Two, nie uległa żadnym modyfikacjom. Film musi pojawić się na co najmniej tydzień w kinach w obrębie L.A. County, a od dnia jego premiery może również zostać udostępniony na platformach streamingowych.
Ciężko jednak uwierzyć, żeby miał to być koniec dyskusji na ten temat. Zarówno w obrębie Akademii, jak i całej branży filmowej. Osoby, które popierały decyzję Cannes na pewno nie pozostaną niezauważone, a temat będzie przewijał się przez kolejne gale. Szczególnie w sytuacji, gdyby tegoroczne rozdanie przyniosło Oscarom nowego kandydata na poziomie „Romy”.