Miłośnicy komputerów mogą się śmiać, że dopiero w 2020 roku konsole doczekają się dysków SSD. Mają ku temu dobre powody. Nie zmienia to faktu, że tego typu napęd w PlayStation 5 ma być większą rewolucją niż mogło nam się wydawać. Potwierdza to kolejny deweloper.
Od jakiegoś czasu wiemy, że zarówno PlayStation 5, jak i Xbox Scarlett będą wyposażone w szybkie dyski SSD. Prawdopodobnie mówimy tutaj o modelach, które będą wykorzystywać interfejs PCIe 4.0., więc będą szybsze od tego, do czego byliśmy do tej pory przyzwyczajeni na PC-tach. Sony chwaliło się czasami ładowania poziomów, które mają być wielokrotnie krótsze w porównaniu do PlayStation 4. Z kolei Microsoft przyznał, że dysk jest tak szybki, że może być używany jako dodatkowa pamięć RAM.
Teraz swoje trzy grosze dorzucił Renaud Charpentier – deweloper w Tower Five. Jego zdaniem dostęp do dysku SSD w PlayStation 5 pozwoli na tworzenie bardziej złożonych symulacji i bogatszych światów.
– Jeśli spojrzysz na czasy ładowania w Lornsword (red. gra Tower Five), to zauważył, że nie są one szczególnie długie. Wierzymy, że bardzo ważne jest, aby nie wyciągać gracza z gry, kiedy jest w niej zanurzony. Dysk SSD bardzo w tym pomoże, nawet w ogromnych produkcjach, ale może też pomóc z ładowaniem w czasie rzeczywistym. Może stać się czymś w rodzaju drugiej wolniejszej pamięci RAM, gdzie będziemy przetrzymywać ogromne dane, które nie są potrzebne w każdej klatce. To pozwoli na tworzenie bardziej złożonych symulacji i bogatszych światów – powiedział Renaud Charpentier w rozmowie z GamingBolt.
Właśnie dlatego dysk SSD w konsolach nowej generacji może być rewolucją. Nie chodzi tylko o szybsze ładowanie poziomów czy nawet uruchamianie się samego urządzenia. W konsolach deweloperzy wiedzą, z jakim dokładnie sprzętem pracują i w ten sposób mogą maksymalnie wykorzystać jego możliwości. W przypadku komputerów takiego luksusu nie ma. Właśnie dlatego PlayStation 5 i Xbox Scarlett mają być największym skokiem jakościowym i wydajnościowym w historii konsol.