Kilka dni temu ESL odbanowało graczy, którzy kilka lat temu ustawiali mecze CS:GO. Niestety, na podobny krok nie zdecydowali się inny organizatorzy, którzy tym samym mocno skomplikowali plany zawodników.
Jedną z najważniejszych informacji ostatniego tygodnia w świecie esportu było dopuszczenie do gry w turniejach ESL zawodników, którzy kilka lat temu ustawiali mecze w CS:GO. Dotyczy to między innymi byłych zawodników iBuyPower oraz Epsilon. Sam ‘DaZeD’ Marine, Joshua ‘Steel’ Nissan, czy też Braxton ‘swag’ Pierce od razu zaczęli snuć plany stworzenia nowego zespołu. Okazuje się jednak, że może to nie być aż tak łatwe, jak mogło się na początku wydawać. Dlaczego?
Decyzja ESL nie pociągnęła za sobą podobnych kroków wśród pozostałych organizatorów turniejów Counter-Strike: Global Offensive. Bany dla zawodników nie tylko utrzymało Valve, co nie pozwala im uczestniczyć w turniejach rangi Major, ale także DreamHack oraz ELEAGUE. Może się wydawać, że nie jest to wielkim problemem, ale w rzeczywistości to ogromna przeszkoda. Jak bowiem znaleźć organizację lub sponsorów, gdy drużyna będzie mogła brać udział tylko w turniejach ESL, o ile nie otrzymają one rangi Majora. Oczywiście ESL One, Intel Extreme Masters lub ESL Pro League to wielkie i bardzo ważne turnieje, ale to zaledwie kilka zawodów w ciągu całego roku.
Źródło: Esportnow