Wydawałoby się, że tak ogromna firma jak Disney będzie w stanie zaoferować na start dobrze działającą usługę, która zadowoli użytkowników. Wydawałoby się… W rzeczywistości start Disney+ należy uznać za ogromny falstart.
Disney+ wczoraj (12 listopada) oficjalnie zadebiutowało między innymi w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Holandii. Jednak nie był to debiut idealny. Wręcz przeciwnie. Użytkownicy zgłaszają mnóstwo błędów i problemów. Lista rzeczy do naprawienia zrobiła się naprawdę długa. Przede wszystkim jest problem z połączeniem się z serwerami. Disney tłumaczy, że zainteresowanie jest tak ogromne, że te po prostu nie wytrzymują. Można się tylko zastanawiać – czego oni się spodziewali? Przecież hype na Disney+ i The Mandalorian był ogromny. To chyba było do przewidzenia.
The consumer demand for Disney+ has exceeded our high expectations. We are working to quickly resolve the current user issue. We appreciate your patience.
— Disney+ Help (@DisneyPlusHelp) November 12, 2019
Poza tym użytkownicy zgłaszają mnóstwo problemów w samej aplikacji. Nie działają listy materiałów do obejrzenia, część treści w ogóle się nie odtwarza, gdy inne działają bez zarzutów. Co gorsze, połączenie się z infolinią jest praktycznie niemożliwe. Tak wiele osób zgłasza problemy, że utworzyły się wielogodzinne kolejki w oczekiwaniu na kontakt z kimś z obsługi. Podobno Disney+ całkiem nieźle działa na smartfonach, ale już ogromne problemy mają aplikacje na Apple TV, Roku oraz Xboxa.
Może to dobrze, że w Polsce usługa najszybciej będzie dostępna w marcu 2020 roku. Do tego czasu wszystko powinno być dopracowane do perfekcji.