Damian „NeR1o” Jaroszewski

Strona głównaWiadomościGwiezdne Wojny: Ostatni Jedi - na pewno nie ostatni film z tego...

Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi – na pewno nie ostatni film z tego uniwersum. Redakcyjne opinie na temat najnowszej części gwiezdnej sagi

Damian „NeR1o” Jaroszewski

Temat nie umknął również Majstrowi, który w świecie gwiezdnych wojen wylądował dawno, dawno temu…

W paru zdaniach wstępu – pierwszy raz oryginalną trylogię obejrzałem u dziadków, niemal 20 lat temu. Zaczęło się rzecz jasna od Nowej Nadziei, a jeszcze tego samego wieczora, mając ledwo 7-8 lat wchłonąłem Imperium Kontratakuje i Powrót Jedi. Z miejsca stałem się fanem. Kolejne dekady przyniosły ze sobą nową trylogię, dziesiątki ciuchów sygnowanych gwiezdnowojennym logo, setki godzin spędzonych przy wielu pecetowych grach z uniwersum (Racers, Jedi Knight: Jedi Outcast, Jedi Academy, Battlefront II i SWTOR szczególnie) i niezliczoną ilość godzin spędzonych przy powtarzaniu kanonicznych filmów jak i seriali je rozszerzających. Jestem fanem na tyle mocnym, że wśród moich znajomych panuje przekonanie, że nie jestem w stanie obiektywnie ocenić nowych produkcji. Ta… Krzyczenie „11/10!!!!” na Facebooku po premierze VII części nie pomogło. A jednak – spróbuję.

Poprzednie odsłony miały swoje wady i zalety. Z seansu Przebudzenia Mocy wyszedłem z wypiekami, jako że w końcu, od tylu lat ktoś zaspokoił moje zboczenie, jednak kolejne tygodnie i miesiące przełożyły się na ochłodzenie emocji i podsumowanie – to nie było dokładnie to, co chciałem widzieć. Kalka starej, czwartej części w wydaniu przyzwoitym, jednak odstraszającym postacią Emo-Rena, kolejną wersją gwiazdy śmierci czy Snoke’a-Imperatora v2. Był bezpieczny, zbyt bezpieczny aby spodobać się wielu fanom. Potem przyszedł czas na Łotra 1 i tu już bez specjalnych oczekiwań poszedłem do kina dostając w nagrodę produkcję, którą uznaję za niesamowicie dobrą, dojrzałą i niezbyt optymistyczną, co bardzo mi spasowało.

Zwiastuny Ostatniego Jedi oglądałem po kilkanaście razy, starannie analizując każdy z nich. Przejrzałem najpopularniejsze teorie fanowskie odnośnie możliwego rozwoju wydarzeń, kupiłem bilety pierwszego dnia przedsprzedaży, zacząłem czekać. Delikatnie zawiedziony Przebudzeniem Mocy oszczędzałem pokłady emocji jak tylko się dało.

Sądziłem, że do czynienia będę mieć z remakiem Imperium Kontratakuje, a fani stworzyli teorie tak prawdopodobnie brzmiące, że byłem przekonany, że niczym mnie seans nie zaskoczy.

Oj jak bardzo się pomyliłem. Jak bardzo cała sieć się myliła! Wielu narzeka na tempo filmu oraz jego długość. Często trafić można na zdania zawierające hasła „zbyt długie”, „rozwleczone”, „skompresowane 2 filmy w 1”, „za dużo star warsów w star warsach” i osobiście mocno się z tym nie zgadzam. Potrzebowałem filmu, który byłby niczym osiedlowy dres po sporej dawce mefedronu – naładowanego akcją i twistami do granic możliwości, gdzie klimat kapałby na podłogę również przez moją rozdziawioną szczękę, jednocześnie pokazując coś nowego, nie korzystającego z dobrodziejstw scenariuszy pisanych w latach 70. i 80. Nie wierzyłem, że twórcy będą w stanie mnie zaskoczyć, a niemal każda minuta filmu nad wyraz skutecznie udowadniała mi, że byłem w błędzie. W fabule widać co prawda momentami nawiązania do oryginalnych produkcji – nie było ich jednak na tyle dużo, by w moich myślach zaczęły się kłębić słowa klasy „powtórka”, „zrzynka”, „plagiat”. Akcja wmurowała mnie w fotel i nie puściła aż do wyjścia z kina. Historia wyraźnie zamyka wątki starych bohaterów, przygotowując widzów na spotkanie z nową historią, niepowiązaną już bezpośrednio z rodem Skywalkerów, co jest dla mnie dużym plusem. Dzieje odległej galaktyki idą w dobrą i ciekawą stronę a scenariuszowi niewiele mam do zarzucenia.

Momentami śmiechu i autoironii było jednak za dużo przez co cały film stracił swój poważny wydźwięk serwowany przez Przebudzenie Mocy i Łotra 1, powracając jednak w klimaty oryginalnych epizodów. Postać Kylo Rena została rozwinięta w świetny sposób, jednocześnie usuwając Adama Drivera z mojej listy nienawiści do aktorów, a jego relacja z Rey napisana została bezbłędnie. Sama kreacja Luke’a, zagrana przez Marka Hamilla była jego najlepszą rolą w dorobku kinowym, a ostatni Skywalker na ekranie był według mnie najmocniejszą postacią w filmie. Poe Dameron nabrał charakteru i jego postać nastraja bardzo optymistycznie myśląc o kolejnych odsłonach i jego roli jako przywódcy Ruchu Oporu.

To co zaliczyłbym do rzeczy niezbyt udanych, to postać i historia Snoke’a, który okazał się być przeciwnikiem nie dorastającym do pięt Imperatorowi Palpatine oraz postacie Finna i Rose, które sprawiały wrażenie dodanych na siłę. Zawiodła również kreacja postaci Kapitan Phasmy, co do której miałem wielkie nadzieje, widzą w niej być może następczynię bad-assowego Jango/Boby Fetta. W temacie najwyższego lidera jestem spokojny. To czego nie wiemy już niedługo wyjaśnią nam pisane przez fanowych twórców książki i komiksy. Przyczepić też muszę się do słodkich Porgów. Nie ma to jak wprowadzić prostego zwierzaka, którego tak łatwo przerobić na pluszaka i posłać w kierunku dzieci na sklepowe półki… Śmieszne i urocze w filmie, jednak wszyscy wiemy dlaczego tak naprawdę tam się znalazły… Wyciąłbym też całe miasto-kasyno i latającą Leię, więcej jednak wspomniał już o tym kolega Emill, powyżej. Będzie mi też brakować potęgi jaką prezentowało sobą stare, dobre Pierwsze Międzygalaktyczne Imperium. Nowy Porządek to jedynie jego marne popłuczyny i nie wierzę w sukces bandy sterowanej przez Huxa-nieogara i już-mniejszego-emo-ale-jednak-Rena.

Pod względem realizacji Ostatni Jedi również stoi na najwyższym poziomie. Kadry prezentowane w filmie są świetne zawsze i wszędzie, prosząc się o stopklatkę i druk do obrazu na ścianę. Budżet na realizację filmu nie został skonsumowany w sposób niewłaściwy ciesząc me oczy i uszy do granic możliwości.

Widząc ścianę tekstu powyżej – przerwę mój wywód i zamknę go krótkim podsumowaniem. Historia przedstawiona przez twórców jest przeze mnie w pełni zaakceptowana i zrozumiana. Podoba mi się droga, którą zmierzają losy bohaterów przedstawionych w Ostatnim Jedi. Film został zrealizowany pod względem technicznym wzorowo, a wady okazały się na tyle niewielkie, że w kinie siądę oglądając ostatniego Skywalkera przed końcem roku jeszcze przynajmniej dwa razy. Liczbowo? 8/10

Szymon „Majster” Nocoń

Spis treści

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Zbigniew Pławecki
Redaktor, specjalista ds. esportu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię

Spis treści