W głowie ciągle miał ten moment, gdy samotnie, na skraju życia leżał na klifie, czekając aż ulotnią się z niego resztki życia. Ten jeden dzień, ta jedna chwila, gdy został wypuszczony z rąk własnego ojca zadecydowała o całym jego życiu. Ta chwila na zawsze naznaczyła go nienawiścią i przekreśliła losy całego świata.
Tekken 7 to pierwsza odsłona znanej serii bijatyk, która została wydana na komputery osobiste. Do tej pory Eddy, King, Jin czy też Hwoarang byli obecni jedynie na konsolach. Jako wielki fan nie mogłem się oprzeć pokusie sprawdzenia Turnieju Żelaznej Pięści na moim PC.
Wymagania sprzętowe
Minimalne:
- System: Windows 7 lub nowszy w wersji 64-bitowej,
- Procesor: Intel Core i3-4160 3,6 GHz lub odpowiednik,
- Pamięć RAM: 6 GB,
- Karta graficzna: GTX 660/750 Ti lub odpowiednik,
- Dysk twardy: 60 GB wolnego miejsca,
- Sieć: szerokopasmowe połączenie z internetem.
Rekomendowane:
- System: Windows 7 lub nowszy w wersji 64-bitowej,
- Procesor: Intel Core i5-4690 3,5 GHz lub odpowiednik,
- Pamięć RAM: 8 GB,
- Karta graficzna: GTX 1060 lub odpowiednik,
- Dysk twardy: 60 GB wolnego miejsca,
- Sieć: szerokopasmowe połączenie z internetem.
Z rodziną najlepiej na zdjęciu
Historia rodziny Mishima naznaczona jest tragedią. Walka między ojcem, synem i wnukiem od początku kształtuje losy wojowników biorących udział w kolejnych Turniejach Żelaznej Pięści. Nie wiem, czy jest jakiś gracz, który wybierał Tekkena ze względu na wątek fabularny, ale fani na pewno doskonale orientują się w losach rodziny Mishima. Siódemka, według zapowiedzi twórców, ma być zakończeniem sagi i ostatecznym rozliczeniem. Co ciekawe, całą historię poznajmy z perspektywy dziennikarza, który – przez walkę Mishima Zaibatsu i G Corporation – stracił swoją rodzinę. Teraz stara się dowiedzieć, co doprowadziło do tej tragedii, co sprawiło, że świat pogrążony jest w wojennym chaosie, w którym rywalizują ze sobą dwie wielkie korporacje, sterowane przez członków jednej rodziny.
Tekken 7 wprowadza wątek fabularny, w którym poznajemy kolejne losy nie tylko członków rodziny Mishima, ale również kilku innych wojowników. Historia jest prowadzona w sposób ciekawy. Kolejne walki, w których wcielamy się w różnych bohaterów, przeplatane są długimi cut-scenkami. W końcu dowiadujemy się, czym kierował się Heihachi Mishima zrzucając z klifów swojego własnego syna – Kazuyę Mishima i w jaki sposób zginęła Kazumi, żona Heihachiego. Ale to wszystko musicie odkryć sami. Przecież nie będą Wam psuł zabawy. Dodam jedynie, że wątek fabularny jest intrygujący, chociaż w moim odczuciu zdecydowanie zbyt krótki. Twórcy mogliby zaangażować w historię większą liczbę bohaterów, a przez to znacząco wzbogacić i wydłużyć fabułę. Gdy przed oczami ukazały mi się napisy końcowe, poczułem lekkie rozczarowanie.
Wściekły! Jestem wściekły!
Jestem pewien, że każdy, kto wcześniej grał w Tekkena, w siódemce poczuje się jak u siebie. Nie oznacza to jednak, że bijatyka w żaden sposób się nie zmieniła. Różnice są kosmetyczne, ale bardzo znaczące dla przebiegu większości walk. Najważniejsza wprowadza stan Rage. Jest on aktywowany w momencie, w którym pozostało nam niewiele na pasku życia. W tym trybie nasze ciosy zadają większe obrażenia, jednocześnie sami stajemy się nieco bardziej odporni. Jednak najważniejsza zmiana dotyczy ciosów specjalnych – Rage Art oraz Rage Drive. Pierwszy z nich wyprowadza się poprzez wciśnięcie zaledwie jednego przycisku i potrafi zabrać około 30-40 procent życia przeciwnika. Jednak nic nie przychodzi w życiu łatwo. Rage Art można łatwo zablokować i wtedy wystawiamy się na kontrę przeciwnika. Ale jeśli trafimy, to możemy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Czasami ryzyko się opłaci, a czasami skończymy z twarzą na ziemi, poniżeni i pokonani.
Bardziej zaawansowani gracze mogą skorzystać z Rage Drive. Wyprowadzenie tych ciosów również wymaga stanu wściekłości. Zadają one dużo mniejsze obrażenia, ale są też trudniejsze do zablokowania. Jeśli trafimy, to Rage Drive jest doskonałym początkiem do wyprowadzenia długiej kombinacji ciosów. Wprawiony gracz może dzięki temu zadać większe obrażenia niż przy użyciu ryzykownego Rage Art. Warto jeszcze wspomnieć o Power Crush. To takie ciosy, które pozwalają nam przebić się przez ataki przeciwnika. Nawet jeśli oponent wyprowadza uderzenia, to Power Crush nie jest przerywany. Poza tym cios tego typu przełamuje blok. Jednak Power Crush nie odgrywają tak dużej roli jak Rage i nie są tak często wykorzystywane przez graczy.
Generalnie walka jest bardzo dynamiczna i daje mnóstwo satysfakcji. Wyprowadzanie ciosów na ślepo może początkowo przynosić jakiś skutek, ale z bardziej doświadczonymi przeciwnikami szybko zostaniemy nauczeni, że nie jest to przepis na sukces. Każdej postaci trzeba się nauczyć. Doprowadzenie kombinacji do perfekcji wymaga czasu i treningu. Ale najważniejsze jest to, że od Tekkena 7 trudno odejść. Ze znajomymi potrafiłem zasiąść przed ekranem monitora około godz. 21:00 i zakończyć walki nawet o 2:00 w nocy. System walki jest intuicyjny i każdy szybko się w nim odnajdzie, ale osiągnięcie mistrzowskiego poziomu wymaga czasu. To dobrze. Tekken powinien być doskonałym przedstawicielem gatunku „easy to learn, hard to master”.
Offline, Online i Treasure Battle
W Tekken 7 znajdziemy mnóstwo standardowych trybów gry. Możemy rozgrywać pojedyncze mecze z komputerem, trenować, odpalić tryb arcade czy też poznać historię rodziny Mishima w trybe fabularnym. Nie brakuje również pojedynków 1 na 1 na jednym komputerze lub w trybie online. Bez problemu stworzymy turniej ze znajomymi lub weźmiemy udział w meczach rankingowych. Ale nie ma powodów do zmartwień – bez dostępu do internetu też mamy co robić. Najciekawszy tryb dla jednego gracza to Treasure Battle. W nim toczymy pojedynki z kolejnymi przeciwnikami, sterowanymi przez komputer. Z każdą wygraną walką awansujemy na wyższy poziom, zdobywamy wirtualne pieniądze i odblokowujemy dodatki do naszych postaci. Co jakiś czas pojawia się też walka specjalna, w której mamy 2-krotną prędkość lub zadajemy 2 razy więcej obrażeń. Im dłużej jesteśmy niepokonani, tym lepsze dodatki otrzymujemy. Ten prosty koncept sprawdza się doskonale i daje sporo satysfakcji.
Nie sposób nie wspomnieć o początkowych problemach z serwerami. Próba rozegrania walki z innymi graczami często kończyła się komunikatem o zerwanym połączeniu. Z czasem wydano stosowne poprawki, które znacząco poprawiły sytuację. Na ten moment znalezienie przeciwnika jest dużo łatwiejsze oraz szybsze i śmiało można powiedzieć, że problem praktycznie zniknął.
Panda z tortem na głowie i Jack-7 z makijażem
W grze mamy dostęp do 36 grywalnych postaci. Wiele z nich powinno być doskonale znana fanom serii. Nie brakuje Jina, Kazuyi, Eddyego Gordo, Kinga, Bryana, Yoshimitsu, Jack-7, Lawa czy też Hwoaranga. Oprócz tego twórcy przygotowali kilku nowych bohaterów, np. Gigasa, o którym kompletnie nic nie wiemy, Kazumi, czyli żonę Heihachiego i matkę Kazuyi czy też Claudio Serafino, który ma być najsilniejszym na świecie egzorcystą. Ciekawostką jest pojawienie się Akumy, znanego doskonale z serii Street Fighter. Demoniczny wojownik jest nie tylko dodatkiem, który ma cieszyć fanów, ale odgrywa też bardzo ważną rolę fabularną. Niestety, przyzwyczajenie się do jego stylu walki jest bardzo trudne. Akumą gra się tak, jak w Ulicznym Wojowniku, czym znacząco wyróżnia się na tle pozostałych postaci.
Nowością jest możliwość personalizowania postaci. Dzięki Treasure Battle odblokowujemy nowe elementy ubioru. Każdy z nich musimy kupić za wirtualną walutę, ale wystarczy stoczyć kilka walk, aby kasy mieć jak lodu, więc o brak funduszy absolutnie nie trzeba się martwić. Niektóre stroje są ciekawe i pozwalają całkowicie zmienić wygląd bohaterów, ale nie brakuje też tych bardziej zabawnych. No bo jak inaczej nazwać tort na głowie lub makijaż na twarzy Jacka-7? Momentami wygląda to zabawnie, a czasami wręcz żenująco, ale kto co lubi… Pieniądze można także wydawać na muzykę z każdej odsłony serii oraz filmiki przerywnikowe. Dla fanów Tekkena do nie lada gratka i miły dodatek do najnowszej części.
Wygląda i brzmi
Pod względem technicznym Tekken nigdy nie zachwycał, ale też nie zawodził. Tak samo jest w siódmej odsłonie. Najważniejsze jest płynne działanie w 60 klatkach na sekundę, które bez problemu da się osiągnąć także na komputerze z wysłużonym już GTX-em 660. Z kolei GTX 1080 nie ma problemów z grą w rozdzielczości 4K. Dostępność tytułu dla szerokiego grona odbiorców to bardzo dobra decyzja twórców. Przy tym wszystkim gra wygląda dobrze i efektownie. Nie jest to majstersztyk, ale nowy Tekken pozostaje przyjemna dla oka. Tak samo jest z dźwiękiem, który trzyma odpowiednio wysoki poziom.
KO?
Tekken 7 to gra rewelacyjna. Z pełną odpowiedzialnością mogą powiedzieć, że to nowy król gatunku, który będzie bawić przez wiele miesięcy (jeśli nie lat). Na pewno zawładnie też sceną esportową, która już wcześniej była spora. Oczywiście nie ma róży bez kolców. Personalizowanie postaci poszło o jeden krok za daleko, a tryb Rage nie każdemu miłośnikowi Turniejów Żelaznej Pięści musi się podobać. W końcu dość znacząco wpływa na pojedynki. Nie każda nowa postać jest ciekawa i warta zachodu. Wiele powiela ten sam schemat. Wystarczy chociażby wspomnieć o Pandzie i Kumie, które niewiele się od siebie różnią. Dużo lepiej sprawdzają się znani bohaterowie, którzy przez lata zostali dopracowani niemal do perfekcji. W moim odczuciu zalety zdecydowanie przeważają nad wadami i jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana bijatyk.
[pm]+Pierwszy raz na PC!+Mnóstwo trybów
+Personalizacja postaci
+Oprawa audio-wizualna
+Ogromna grywalność!
+Sporo postaci do wyboru
+Wątek fabularny
-Długość wątku fabularnego
-Początkowe problemy z serwerami
-Personalizacja poszła o krok za daleko
-Nowe postacie są mało ciekawe[/pm]
Źródło: