Strona głównaRecenzjeGryResindet Evil 4 Recenzja

Resindet Evil 4 Recenzja

Dla większości fanów serii Resident Evil było wręcz oczywiste, że po fantastycznych remake’ach dwójki oraz trójki przyjdzie czas także na Resindet Evil 4. Dla mnie odświeżona seria to odkrycie na miarę dynamitu.

Capcom potrafi zarabiać na tym samym produkcie wielokrotnie. Ostatnie remake’i drugiej i trzeciej odsłony serii Resident Evil okazały się strzałem w dziesiątkę. Japończycy zrobili jednak coś więcej, wyznaczyli kierunek w jakim powinni podążać inni, starający się zrobić nową wersję starej i lubianej gry. Nie inaczej jest z Resident Evil 4, które miałem okazję ograć.

Z oryginalną wersją Resident Evil 4 miałem kontakt lata temu i są to raczej niedokładne wspomnienia, chociaż nie oznacza to, że kompletnie nic nie pamiętam z tamtych lat. Jednak różnice pomiędzy oryginałem a nową wersją da się zauważyć. Dotyczą one głównie samej rozgrywki. Pod względem fabularnym raczej niewiele się zmieniło. Zatem starzy wyjadacze serii raczej nie odkryją fabuły na nowo, jednak samą grę i sposób rozgrywki już jak najbardziej.

W czwórce, podobnie zresztą jak i pozostałych dwóch remake’ach ważna jest eksploracja i dokładne przeszukiwanie mapy. Poza samą fabułą i wydarzeniami przedstawionymi na ekranie w scenach i dialogach, bardzo ważnym elementem świata są porozrzucane po świecie gry notatki, pamiętniki i książki. To właśnie z nich dowiadujemy się wielu informacji na temat historii, miejsc i osób, które były tutaj przed nami.

A wracając do fabuły, w RE4 trafiamy do Hiszpanii, gdzie jako dobrze już znany fanom serii Leon S. Kennedy będziemy szukać porwanej córki prezydenta, Ashley. Początkowo do pomocy mamy dwóch miejscowych gliniarzy, którzy niestety jeszcze w pierwszych minutach przedstawionych na ekranie wydarzeń przechodzą na tamten świat. Musimy zatem zabrać się sami do roboty i w atmosferze ciągłego zagrożenia przedzierać się przez coraz to nowe zastępy wrogów czających się na nasze życie.

Co nowego?

Względem oryginalnej wersji RE4 Remake wprowadził kilka zmian fabularnych. Twórcy gry usunęli niektórych bossów, dając w zamian innych. Część wydarzeń została przeniesiona. Większy nacisk został położony także na przedstawienie postaci drugoplanowych. Większość z tych zmian możemy jednak uznać za kosmetykę, która poprawia rozgrywkę i nieco zespaja przedstawioną historię.

Wśród zmian mechanik RE4 Remake mamy możliwość strzelania w trakcie poruszania się. O ile oryginał sam w sobie postawił na widok zza pleców Leona, tak nie był on w stanie strzelać i jednocześnie chodzić. Mała zmiana a cieszy, a w zasadzie niejednokrotnie ratuje nam tyłek. Można powiedzieć, że remake zyskał także elementy skradanki. Teraz mamy możliwość zakradać się do wrogów i dokonywać na nich cichej eliminacji bez wywoływania alarmu. To pozwala niejednokrotnie pozbyć się części przeciwników zanim na dobre rozkręcimy młyn.

Kolejna sprawa to możliwość kopania z półobrotu niczym Chuck Norris i wykańczania przeciwników nożem. Dzięki temu niektóre sekwencje walki stają się bardzo dynamiczne, co swoją drogą bardziej może pasować do gier akcji, a nie do typowych survival horrorów.

Na pochwałę zasługuje także zwiększenie poziomu inteligencji Ashley, która teraz znacznie mniej pałęta się pod nogami, co więcej – potrafi przedzierać się pomiędzy wrogami i przynajmniej częściowo unikać ciągłego porywania. Oczywiście nie oznacza to, że jest idealnie, ale to jak zawsze z postaciami sterowanymi przez AI.

Kolejną nowością jest praktycznie całkowite wyeliminowanie sekwencji QTE. Dla jednych może to być zawód, dla mnie akurat to dobre rozwiązanie. Konieczność wciskania sekwencji przycisków na zawołanie w momencie, gdy na ekranie dzieje się zbyt dużo, zawsze mnie irytowało. Dotyczy to także walk z bossami. Teraz większość specjalnych i mocnych przeciwników napotkamy na otwartych przestrzeniach, gdzie trochę łatwiej jest manewrować i uciekać. Oczywiście nie oznacza to, że z potężnymi mutantami nie trafimy także w ciasne korytarze, przez co mamy zagwarantowany skok adrenaliny i puls ponad 100.

Większość walk sprowadza się do uciekania poza zasięg przeciwnika i strzelania gdy tylko nadarzy się okazja. A do tego ostatniego mamy całkiem potężny zestaw broni.  Od pistoletu 9 mm, przez strzeblę, kuszę, snajperkę, miny, na wyrzutni rakiet kończąc. W tym całym majdanie znajdziemy także Magnum, które wydaje się być bronią OP. Z tym gnatem w kaburze nawet największych chojraków możemy wykończyć kilkoma celnymi trafieniami. Strzelając ze zwykłej broni musielibyśmy oddać kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt celnych strzałów.

Pecetowa wersja gry prezentuje się bardzo dobrze, jednak, żeby wycisnąć z tego wszelkie wodotryski, lepiej nie podchodzić bez mocnej karty graficznej. Zwłaszcza jeżeli marzy się Wam gra w więcej niż FHD. Sama sceneria prezentuje się wyśmienicie. Hiszpańska wioska, do której trafiamy to archetypowa zapyziała wiocha. Jej okolice są odrażające do tego stopnia, że niemal czujemy wszechogarniającą wilgoć i smród wydobywający się z ekranu. Coś pięknego i klimatycznego. Przyczepić mogę się jedynie do modeli postaci, zwłaszcza w wiosce. O ile zamaskowani wrogowie na zamku czy łysi mnisi mogą wyglądać podobnie O tyle mieszkańcy wioski wyglądają jakby byli ze sobą wszyscy spokrewnieni. Na palcach można policzyć liczbę modeli postaci. Ponarzekać można też na absolutny brak polskiej wersji, nawet kinowej. A szkoda, bo po drodze znajdziemy wiele ciekawych historii przekazywanych w formie słowa pisanego. Pozostaje czekać na fanowskie spolszczenie.

Na tym mógłbym zakończyć narzekanie, ale… dosłownie kilka dni temu, Capcom wprowadził do gry mikrotransakcje. Teraz za żywą gotówkę możemy kupić bilety do ulepszenia broni. Standardowo bilety wymagają aż 40 specjalnych kamieni szlachetnych i trzeba mocno się zastanawiać, którą broń ulepszyć maksymalnie i kiedy. Teraz wystarczy wydać kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych i „Włalaszek” – mamy potężną broń. Dla części graczy może takie rozwiązania są ok, dla mnie bardziej to skok na kasę.

Podsumowanie i ocena

Resident Evil 4 Remake to kolejna już gra serii, która wciągnęła mnie na bardzo długie godziny. Niezależnie od tego czy gracie po raz pierwszy, czy graliście już w to lata temu, zdecydowanie warto zasiąść przy komputerze, lub konsoli.

Klimat wręcz wylewa się z ekranu, a całość doprawiona jest świetnym udźwiękowieniem. Minusem jest brak choćby polskich napisów oraz wprowadzenie mikrotransakcji. Te na szczęście nie są konieczne do przejścia gry, chociaż części graczy mogą mocno to ułatwić.

Ocena 8/10

Zalety

  • Klimat;
  • Dźwięk;
  • Trzyma w napięciu i sprawia poczucie zagrożenia;
  • Oprawa graficzna;
  • Wykreowane otoczenie;
  • Z niecierpliwością czekam na remake RE5.

Wady

  • Brak polskich napisów;
  • Mała liczba modeli postaci, większość to klony;
  • Wprowadzone mikrotransakcje.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię