Zapotrzebowanie rynku na nietypowe gry jest tak duże, że powstała druga część symulatora dealera narkotykowego. Czy polska produkcja ma szansę na kawałek tortu? Przekonajmy się.
W Drug Dealer Simulator 2 zgodnie z tytułem wcielamy się w… dealera narkotyków, który ponownie (jest to kontynuacja przygód z pierwszej odsłony gry) od zera buduje swoje narkotykowe imperium, zgodnie z zasadą amerykańskiego snu „od pucybuta do miliardera”. Zaczynamy od sprzedaży samarek, czy jak kto woli woreczków strunowych wypełnionych własnoręcznie hodowanym zielskiem, by powoli i sukcesywnie piąć się po szczeblach narkokariery.
Nasza postać, bo tych do wyboru mamy kilka, trafia na niewielką wyspę pełną ćpunów (bo jak inaczej określić rynek zbytu na tego typu specyfiki?). Chociaż z początku miałem wrażenie, że pod względem graficznym tytuł przypomina Dead Island, to szybko zmieniłem zdanie. Drug Dealer Simulator 2 to bardziej dzieło Walaszka, który jak zawsze postarał się na 30%. Pamiętacie Wściekłe pięści węża lub cokolwiek aktorskiego i te sztuczne wąsy? Albo kojarzycie te okulary z nosem i wąsami ze sklepu ze śmiesznymi rzeczami? To tutaj mamy podobnie. Prawie co chwilę natraficie na jakiś model NPC, który różni się od reszty innym odcieniem skóry i włosów oraz obecnością właśnie takich wcześniej wspomnianych wąsów, które wydają się dodatkowo lewitować przed modelem.
Dotyczy to również budynków i lokacji. Całość tworzona jest na zasadzie „kopiuj-wklej”, co można tłumaczyć niskim budżetem lub „walaszkowym” żeby robić jak u obcego, bo taki jest zamysł artystyczny. I w tym drugim przypadku ma to sens i nawet się broni. Chociaż jeżeli chodzi o napisy to chociaż tutaj ekipa mogła się postarać. Rozumiem, że polskie studio robi grę z dialogami po angielsku. Zresztą angielscy lektorzy wypadli bardzo dobrze. Ale żeby tak spaprać polskie napisy, gdzie nie wszystko zostało przetłumaczone i cześć opisów mamy w języku polskim, a cześć angielskim to już totalna olewka ze strony deweloperów. Dobra – pomyślałem – najwyżej ktoś nie doczyta bo wielkiej filozofii w grze nie ma.
Naszym zadaniem jest produkcja narkotyków, zarówno tych naturalnych jak i syntetycznych, do wyboru. Gotowy produkt musimy porcjować i zająć się dostarczeniem go w różne części mapy. Pomiędzy bieganiem z paczkami niczym Sam Porter Bridge w Death Stranding, musimy zająć się również bardziej poważnymi sprawami jak rozkręcanie biznesu przez kupowanie nieruchomości, zatrudnienie kolejnych pracowników, powiększanie terenów wpływu, dystrybucji naszych wyrobów oraz dbanie o relacje z klientami. Robi się z tego całkiem ciężki kawałek chleba, bo doba ma zaledwie 24 godziny.
Pod względem symulacji produkcji gra jest zorganizowana całkiem ciekawie. Przypomina to nieco inne gry ekonomiczne, gdzie do wyprodukowania czegoś potrzebujemy określonych surowców. Tu jest podobnie – każdy z narkotyków ma inny cykl produkcyjny i wymaga innego sprzętu, jak również naszego nadzoru. Jako szef przedsięwzięcia zajmujemy się całym łańcuchem – od pozyskiwania nasion, przez kupowanie nawozu, wody, woreczków strunowych, sadzenie, suszenie, dzielenie działek aż po dealowanie.
Gdzieś tam w tle zbudowana jest historia, która w zasadzie nie wnosi nic specjalnego do gry, Nie jest ona ani wciągająca, ani zbytnio odkrywcza. Sprawdza się głównie do tego, że pomiędzy bieganiem od punktu do punktu na mapie musisz pogadać z jakąś postacią lub wykonać dla niej jakieś zadanie, żeby pchnąć fabułę dalej. W zasadzie bez tej całej otoczki fabularnej mogło by grać się o wiele lepiej i bawić w produkcję i dystrybucję narkotyków.
To czego mogą pozazdrościć Drug Dealer Simulator 2 inne tego typu nietypowe symulatory to możliwość rozgrywki sieciowej. Tu mamy możliwość zagrania ze znajomymi, co znacznie umila rozgrywkę. Za to należy się grze duży plus.
Podsumowanie
Drug Dealer Simulator 2 to kolejny nietypowy symulator, który na swych barkach dźwiga dość ciężki temat jakim jest produkcja narkotyków. Jest to niskobudżetowa gra, co zresztą widać po samym świecie gry i tworzeniu kolejnych postaci i lokacji metodą „kopiuj wklej”. Da się odczuć, że to typowa masówka, klepana do sprzedaży w hipermarketowych kosztach z grami za kilkanaście złotych. Obecna cena na Steam wynosząca niecałe 90 złotych jest do przełknięcia.
Największym plusem gry jest możliwość grania w kooperacji przez sieć, co jest raczej rzadko spotykaną opcją w tego typu symulatorach. Kolejnym jest dobrze zrealizowana narracja. Niestety, samo polskie tłumaczenie, w polskiej grze zostało zrobione mocno po macoszemu.
Ogólnie tytuł do ogrania jako ciekawostka lub wspólne spędzanie czasu z przyjacielem.
Ocena 6,5/10
Zalety
|
Wady
|