Zawodnicy Virtus.pro nie rozpoczęli najlepiej turnieju ESL One New York. W pierwszym spotkaniu Polacy okazali się dużo słabsi od FaZe Clanu i będą musieli zmierzyć się w meczu ostatniej szansy z przegranym pojedynku Liquid – Astralis.
Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla Virtus.pro. Polacy, grając po stronie antyterrorystów, wygrali rundę pistoletową i szybko objęli prowadzenie 3:0. Dopiero wtedy do głosu doszli ich rywale, ale przy stanie 5:4 dla FaZe wciąż wydawało się, że będzie to wyrównane spotkanie. Niestety, europejski dream team, jak mawia się o dzisiejszych rywalach Virtusów, grał coraz lepiej i ostatecznie zakończył połówkę prowadzeniem 10:5.
W tym momencie jedyną szansą na powrót dla TaZa i spółki było wygranie rundy pistoletowej. To okazało się zadaniem zbyt trudnym i w tym momencie było już jasne, że o zwycięstwo będzie niezwykle trudno. W praktyce okazało się to jeszcze trudniejsze, bo Polacy nie wygrali ani jednej rundy po stronie terrorystów i ostatecznie przegrali 16:5. W grze Virtus.pro było widać zmianę prowadzącego, który ponownie jest TaZ. Pod kątem taktycznym podopieczni Kubena nie grali źle, ale przegrywali mnóstwo pojedynków indywidualnych. Często zdarzało się, że NiKo lub Rain samodzielnie zabijali po 2-3 rywali, wygrywając tym samym rundę.
Kolejne spotkanie Polaków odbędzie się około godziny 20:30. Zmierzą się w nim z przegranym meczu Liquid – Astralis. Będzie to przy okazji mecz ostatniej szansy dla Virtus.pro. Przegranie go oznacza pożegnanie się z zawodami.
Źródło: