Chociaż ceny procesorów Intela wciąż nie wróciły do domyślnego poziomu, to spadające ceny dysków SSD, pamięci RAM, a nawet kart graficznych były pewnego rodzaju wyrównaniem. Ale już wkrótce może być gorzej. W fabrykach Toshiby i WD doszło do poważnych awarii. To może (chociaż nie musi) mieć negatywny wpływ na ceny dysków SSD.
Dokładnie 15 czerwca doszło do niespodziewanej przerwy w dostawie prądu w fabrykach Toshiba i WD w japońskim ośrodku Yokkaichi Operations. Ośrodki były pozbawione energii elektrycznej przez 13 minut. Może się wydawać, że to niewiele, ale w tym czasie uszkodzeniu uległy nie tylko aktualnie produkowane wafle pamięci NAND, ale także wytwarzająca je aparatura. A warto wiedzieć, że Yokkaichi Operations odpowiada aż za 35 procent światowej produkcji pamięci NAND.
Zobacz: Poważne luki w szyfrowaniu dysków SSD znanych marek
Jak duże są starty? WD szacuje je na 6 eksabitów. To aż połowa mocy przerobowych firmy na cały trzeci kwartał 2019 roku. Toshiba nie pochwalił się swoimi szacunkami, ale jej fabryki są jeszcze bardziej wydajne, więc tutaj starty mogą wynosić nawet 9 eksabitów. Na tej podstawie możemy wywnioskować, że cała branża straciła około 15-20 procent dostaw na trzeci kwartał 2019 roku. Chyba nie trzeba nikomu mówić, że to bardzo dużo.
Ale dwie kwestie są pewnego rodzaju pocieszeniem. Po pierwsze, już teraz były spore nadwyżki produkcyjne i nawet taka strata nie powinna zamienić się w nagłe niedobory. Poza tym obaj producenci już podpisali kontrakty na dostawy do końca 2019 roku, więc nagle nie zwiększą cen produkowanych pamięci. Nie oznacza to, że w dalszej perspektywie awaria nie będzie miała negatywnych skutków na ceny. Nawet jeśli ceny nie wzrosną, to mogą nie spadać, jak zapowiadano wcześniej.